Raport po tragicznym wypadku z polską ciężarówką – Norwegowie źle posypali drogę

W nawiązaniu do tekstów:

Zderzenie ciężarówek w typowo norweskich warunkach – dwóch kierowców nie żyje

Aktualizacja w sprawie wypadku w Norwegii: Polak wstępnie wskazywany jako winny

Do norweskich mediów trafił raport w sprawie wypadku z lutego 2020 roku. Na trasie E6 w gminie Snåsa zderzyły się wówczas dwa samochody ciężarowe, pochodzące z Polski oraz Norwegii. Obaj kierowcy ponieśli śmierć na miejscu, a wśród nich 46-letni Polak, mający 25 lat doświadczenia i specjalizujący się właśnie w trasach do Skandynawii.

Raport potwierdził wcześniej podawaną wersję wydarzeń – ciężarówka z Polski, jadąca na południe z ładunkiem łososia, wyjechała na zakręcie ze swojego pasa i uderzyła w jadący z naprzeciwka zestaw z Norwegii. W wyniku uderzenia samochody stanęły w płomieniach, a uratowała się tylko pasażerka norweskiego zestawu, która w porę wyskoczyła z płonącego wraku.

Widok na miejsce zdarzenia:

Tuż po wypadku Polski kierowca został wstępnie określony winnym. Miał on nie dostosować prędkości do warunków na drodze i efekcie wypaść z zakrętu. Jak jednak wykazał raport, zaprezentowany między innymi przez magazyn „Anlegg&Transport”, okoliczności zdarzenia były znacznie bardziej skomplikowane. Doszło bowiem do wyraźnych nieprawidłowości ze strony norweskiego zarządu dróg.

Norweska Komisja ds. Badania Wypadków wskazała cały szereg czynników, którzy przyczyniły się do wypadku. Wśród nich znalazła się prędkość polskiego zestawu, a także pewne zaniedbanie techniczne. Polska ciężarówka miała mieć niewystarczająco nasmarowane siodło, przez co naczepa mogła negatywnie wpływać na właściwości jezdne ciągnika.

Zdjęcie siodła:

W kwestii ogumienia nie znaleziono uchybień. Oba pojazdy jechały na zimowych oponach, zgodnych ze wszystkimi prawnymi wymaganiami. Podkreślono jedynie, że Norweg miał opony z kolcami, a Polak takimi kolcami nie dysponował. Kolce nie są jednak wyposażeniem obowiązkowym, a w przypadku transportu międzynarodowego ich stosowanie byłoby wręcz problematyczne.

Co jednak okazało się najważniejsze, to wspomniane uchybienia w zakresie utrzymania drogi. Jak podaje raport, w dniu wypadku wpłynęło kilka skarg na zbyt śliską nawierzchnię omawianego odcinka trasy. Oficjalnie trafiły one do Vegtrafikksentralen, czyli centrali zarządzającej ruchem drogowym. Zgłoszenia okazały się też całkowicie uzasadnione. Śledczym udało się bowiem ustalić, że dawka soli podana na drogę faktycznie była zbyt niska w stosunku zapowiadanych warunków pogodowych.

Układ ruchu w miejscu wypadku: polski zestaw jechał na naszą prawą stronę, norweski na nasza lewą stronę

Vegtrafikksentralen powinno przekazać te zgłoszenia do firmy utrzymującej drogę. Coś takiego pozwoliłoby zwiększyć dawkę soli, poprawić przyczepność nawierzchni i być możne uniknąć wypadku. Tak się jednak nie stało – Vegtrafikksentralen nie przekazało żadnego ze zgłoszeń i wykonawcy nie wiedzieli o problemach na drodze.

Czy wiec zarząd dróg poniesie odpowiedzialność za ten wypadek? O tym w żaden sposób się nie wspomina. Zamiast tego Norweska Komisja ds. Badania Wypadków przygotowała zestaw zaleceń, które mają trafić do podmiotów odpowiedzialnych za drogi. Systemy komunikacji oraz nadzoru mają zostać udoskonalone, by wyeliminować tego typu problemy w przyszłości. Jedyne pocieszenie jest więc takie, że być może tragedia sprzed roku pozwoli uniknąć kolejnych wypadek.