Po raz kolejny muszę nawiązać do komentarzy, które pojawiły się pod tekstem o śmiertelnym potrąceniu funkcjonariusza ITD (tutaj). Wielu z Was zwracało wówczas uwagę, że zatrzymując pojazdy do kontroli nie rzadko zmusza się je do bardzo gwałtownego hamowania, nie myśląc o ewentualnych następstwach. I chyba właśnie coś takiego możecie zobaczyć powyżej, odtwarzając film od mniej więcej 2. minuty, 10. sekundy.
Doskonale widać tutaj nieoznakowany radiowóz, który jadąc autostradą A2 wyprzedza trzy samochody ciężarowe, a następnie gwałtownie hamuje, zjeżdżając na pobocze. O mało co nie dochodzi przy tym do najechań na tył, a osobowa Skoda, z której nagrano film, o włos unika zmiażdżenia przez uciekającego na bok DAF-a. Kogo jednak była w tym wszystkim wina? Chyba każdy powiedziałby, że to policjanci sprowadzili zagrożenie na inne pojazdy, wykonując swój manewr w sposób bezmyślny, nieodpowiedzialny i po prostu niebezpieczny. Ale policja jest innego zdania.
Powyższe nagranie pojawiło się na łamach „TVN24”, wraz z komentarzem policji. Według niego, policjanci „nie dopatrzyli się związku pomiędzy zmianą pasa ruchu przez radiowóz a tym, że kierowca pierwszego tira nagle nacisnął na hamulec”, a także „na ten moment nie wynika, by w zdarzeniu widocznym na nagraniu doszło do naruszenia przepisów ze strony funkcjonariuszy”. Rzeczniczka policji z Łowicza stwierdziła też, że to kierowca wspomnianego DAF-a zachował się tutaj szczególnie niebezpiecznie, bo nie trzymał odpowiedniej odległości. Dlaczego natomiast Opel tak gwałtownie zjechał na pobocze? To bardzo dobre pytanie. Łowicka policja twierdzi bowiem, że radiowóz nie zamierzał nikogo zatrzymać, lecz jechał do zdarzenia, które miało miejsce akurat w tamtej okolicy.