Pseudoparking na 45-godzinne odpoczynki w Anglii: 2,6 km do prysznica i dwie przenośne toalety

Aktualizacja: jak udało mi się dowiedzieć od kierowców z omawianej firmy, w ostatnich dniach na parkingu pojawił się profesjonalny kontener z pełnym zapleczem sanitarnym. Problem można więc uznać za rozwiązany.


Już od roku w Wielkiej Brytanii obowiązują nowe przepisy. Zgodnie z nimi, kierowcy mogą odbywać 45-godzinne odpoczynki wyłącznie na parkingach z odpowiednim zapleczem sanitarno-usługowym. W praktyce więc, weekend można spędzić w kabinie, ale tylko na tak zwanych „serwisach”, które są oczywiście płatne. Kto natomiast ten przepis złamie, naraża się na karę w wysokości 300 funtów.

Jak to jednak w tej branży transportowej bywa, zawsze znajdzie się ktoś, kto spróbuje w prowizoryczny sposób zaoszczędzić. I tak przechodzimy do pewnego brytyjsko-polskiego przewoźnika, zatrudniającego w naszym kraju około 200 kierowców. Jego ciężarówki jeżdżą po praktycznie całej Europie, bardzo regularnie zajeżdżając też do samej Wielkiej Brytanii. Dlatego też firma postanowiła zainwestować we własny plac do 45-godzinnych odpoczynków lokalizując go w miejscowości Crick, przy autostradzie M1.

Zgodnie z obowiązującymi od roku przepisami, parking ten powinien otrzymać pełne zaplecze sanitarne. Wypadałoby się też spodziewać obiektu, który pozwoli kierowcom przygotować i spożyć posiłek poza kabiną. Wszystko to jest tym bardziej istotne, że w omawianej firmie powszechnie występują dwuosobowe obsady, a więc przy 45-godzinnym postoju kabina szybko robi się bardzo ciasna. Co więcej, wielu kierowców zatrudnionych jest w systemie 3/1 lub 4/1, a do tego wśród podwójnych obsad nie brakuje ekip damsko-męskich

Tymczasem tak nowy parking wygląda w rzeczywistości:

Rolę zaplecza sanitarnego początkowo spełniała przenośna toaleta. Kierowcy masowo wyrazili swoje oburzenie, więc firma postanowiła zainwestować. Przedsiębiorstwo szarpnęło się na… drugą przenośną toaletę, a także na środki czystości, informując o tym w komunikacie dla kierowców. Dodano też, że sprzątanie i czyszczenie toalet kierowcy muszą wykonywać we własnym zakresie.

Jeśli chodzi o prysznic, to kierowcom zalecono korzystanie z prysznica na pobliskim „serwisie” Rugby. Jest przy tym jednak kilka poważnych problemów. Po pierwsze, do owego „serwisu” trzeba pokonać odległość 2,6 kilometra. Firma twierdzi, że zajmie to około 10 minut, lecz trudno sobie to wyobrazić. Druga sprawa to brak chodnika – kierowcy muszą korzystać z pobocza, a wokół odbywa się masowy ruch pojazdów z autostrad M1 i M6. Trzecia sprawa to natomiast nadzór nad pojazdami. Według oficjalnego komunikatu dla kierowców, pozostawianie na placu załadowanych ciężarówek bez nadzoru jest zabronione. Ochrony zaś nie przewidziano, więc za nadzór ten odpowiadają sami kierowcy. Innymi słowy, są oni po prostu uwiązani do swojego pseudoparkingu.