Przez Niemcy ciężarówką niemal bez opłat, tankując gaz z odpadów lub krowich odchodów

W nawiązaniu do tekstów:

Iveco S-Way do jazdy na odpadach z buraków – będą woziły głównie cukier

Scania P340, która wozi odpady i sama jeździ na paliwie wytwarzanym z… odpadów

Niemcy raczej nie przejęli się naciskami Komisji Europejskiej. Nie bowiem żadnych zapowiedzi, by opłaty drogowe dla ciężarówek na gaz miały zostać przywrócone. I co więcej, pojawiają się już propozycje kolejnych zwolnień, a wśród nich także coś dla posiadaczy ciężarówek na gaz ziemny

Według obecnych zasad, gazowe zwolnienie z opłat ma utrzymać się do końca 2023 roku. Następnie zaś Niemcy mają skupić się na promowaniu transportu bezemisyjnego lub przynajmniej niemal bezemisyjnego. I właśnie w tej drugiej opcji pojawia się zupełnie nowa szansa dla pojazdów zasilanych gazem ziemnym.

Według nowej propozycji, całkowicie bez opłat drogowych jeździłyby ciężarówki elektryczne lub wodorowe. Argumentem byłby przy tym brak bezpośredniej emisji CO2 z układu napędowego. Za to bardzo mocno obniżone stawki miałyby płacić pojazdy zasilane biogazem, czyli gazem wytworzonym z odpadów organicznych lub też z efektów krowiej przemiany materii. W tym przypadku emisja CO2 jest o 90 proc. mniejsza niż przy zwykłym oleju napędowym. Opłaty drogowe można by więc ograniczone do minimum.

Dobra wiadomość jest taka, że biogaz nie wymaga żadnych nowych rozwiązań technicznych. Mogą na nim jeździć te same pojazdy, które dzisiaj zasilane są zwykłym gazem ziemnym. Innymi słowy, tabor nie musiałby być wymieniany na nowy, a producenci dalej rozwijałyby układy napędowe stosowane dzisiaj.

Niestety jest też pewien haczyk. Zanim biogaz trafi do powszechnej sprzedaży, ktoś musi wyprodukować go w odpowiednich ilościach. To zaś proces nadal raczkujący i stosunkowo kosztowny. Choć na pewno są firmy, które mogłyby się w tym odnaleźć. Jak na przykład cukrownia z artykułu wymienionego nad tekstem, już dzisiaj posiadająca trzy egzemplarze Iveco S-Way jeżdżąca na biogazie z buraczanych odpadów.