Przewoźnik kontra system viaTOLL, czyli historia o tym jak państwo może być obywatelowi wrogiem

Jakiś czas temu zgłosił się do mnie Mateusz Wawrzyniak, który prowadzi niewielką firmę transportową, a jednocześnie sam jest kierowcą jednej z ciężarówek. I właśnie tą ciężarówką, 12-tonową solówką, Mateusz jechał autostradą A2, kiedy bramownica systemu viaTOLL zapikała niedozwoloną ilość razy. Teoretycznie sprawa była prosta – powinien on otrzymać karę i właśnie tak też uznali inspektorzy ITD, którzy karę tę nałożyli. Problem jednak w tym, że w samochodzie źle zadziałało urządzenie viaBOX…

Jak wszyscy doskonale wiemy, w przypadku kończenia się środków na koncie danego użytkownika viaTOLL, urządzenie zainstalowane w jego pojeździe wyda dwa sygnały ostrzegawcze, informujące, że najwyższy czas doładować konto. Ten prosty sposób ma chronić przed karami bez konieczności ciągłego i po prostu uciążliwego sprawdzania stanu konta przez internet czy też przez telefon. I właśnie na taki podwójny sygnał czekał Mateusz, kiedy 18 stycznia 2012 roku jechał autostradą A2. Zamiast niego na urządzeniu pojawiły się jednak od razu trzy błyśnięcia, informujące o przejechaniu bez opłaty. Oczywiście Mateusz był bardzo zaskoczony brakiem sygnału ostrzegawczego i skontaktował się z zarządcą systemu viaTOLL. Ten natomiast udzielił mu wówczas następującej odpowiedzi:

kara_viatoll_odpowiedz_zarzadcy

Jak widać, zarządca systemu przyznał, dwa sygnały ostrzegawcze faktycznie mogły się nie pojawić, wprowadzając przewoźnika w błąd. Co więcej, zaraz po opisanym incydencie, Mateusz doładował konto iwymienił urządzenie na nowe, obawiając się o sprawność dotychczas używanego viaBOX-a, a odpowiedź udzielona przez zarządcę systemu miała być jego argumentem obronie przed karą, którą postanowiło nałożyć na niego ITD. Miała, ale nie była, bo według ITD brak ostrzeżenia przed niskim stanem konta nie zwalnia od opłaty za przejazd. Skuteczne sprawdzenie stanu konta oraz sprawności urządzenia jest wymieniane jako obowiązek użytkownika pojazdu i tego też obowiązku Mateusz miał nie spełnić. Co więcej, w piśmie od GITD czytamy, że powyższa wiadomość otrzymana od zarządcy systemu viaTOLL nie jest potwierdzeniem faktycznych błędów w działaniu systemu w konkretnym dniu przejechania bez opłaty, a jedynie jest ogólną informacją.

I tutaj dochodzimy od kilku zasadniczych pytań. Pierwsze jest oczywiste – czy ma naprawdę żyjemy w rzeczywistości z „Procesu” Kafki, gdzie państwo jest obywatelowi wrogiem i w sytuacji spornej nie może działać na jego korzyść? Czy państwo naprawdę musi zachowywać się jak bezduszna firma, a nie organizacja społeczna, na którą my wszyscy, w tym także Mateusz, każdego dnia się składamy? Bo że z sytuacją sporną mamy tutaj do czynienia, to chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, wszak viaTOLL przyznał, że Mateusz nie wymyślił sobie braku sygnału ostrzegawczych. A może użytkownik samochodu ciężarowego powinien dwa razy dziennie dzwonić na telefon informacyjny lub też ciągle siedzieć przed komputerem i weryfikować, czy środki na koncie na pewno się nie skończyły, bo przecież urządzenie może źle działać? To w takim razie po co jest to urządzenie, skoro możliwość wystąpienia jego niewłaściwego działania, potwierdzana przez samego jego emitenta, nie jest żadnym argumentem obronnym?

Sprawa Mateusza jest w toku, ITD wstrzymało się z karą do marca.

Od siebie jeszcze dodam, że choć niewiele jeżdżę ciężarówkami, to sam miałem ostatnio nietypową przygodę z systemem viaTOLL. Wjechałem na płatną drogę, przejechałem pod bramownicą i usłyszałem jeden sygnał, czyli wszystko było ok. Pod kolejną bramownicą usłyszałem jednak trzy sygnały, pomimo faktu, że jechałem ciężarówką objętą odroczonym systemem płatności. Co więcej, pod kolejną bramownicą nie usłyszałem już żadnego sygnału, podobnie jak pod dwiema kolejnymi. Wyjaśniłem sprawę przez telefon, wszyscy twierdzili, że wszystko jest ok, więc ruszyłem na autostradę A2, gdzie oczywiście szlaban się nie uniósł. Po pobraniu ręcznego biletu zjechałem więc na parking i po raz kolejny zadzwoniłem na infolinię viaTOLL. Tam powiedziano mi, że wszystko wydaje się być ok i ewentualnie mogę wymienić urządzenie, choć nie muszę tego robić dzisiaj, a w przypadku zatrzymania przez ITD dostanę mandat, od którego bez problemu się odwołam. Zjechałem jednak do punktu kontroli, aby wymienić urządzenie i tam okazało się, że… maszyna do obsługi viaBOX-ów zawiesza się na potęgę i prawdopodobnie urządzenia w ogóle nie da się wymienić! Ostatecznie jednak jakimś cudem terminal zadziałał i po bardzo długim oczekiwaniu otrzymałem nowy viaBOX, za który została oczywiście pobrana opłata. W związku z tym wszystkim pobiłem też rekord prędkości – 300 kilometrów autostradą przejechałem w 6,5 godziny, a cały czas trzymałem 89 km/h…

viatoll_viabox