Przeładowana ciężarówka nie miała hamulców – jedna osoba ranna i pożar łąki

Zdjęcia: Thüringer Polizei

Brakujące klocki hamulcowe, popękane tarcze i częściowo rozłączona pneumatyka – regularnie możemy zobaczyć takie zjawiska w inspekcyjnych kontrolach, gdzie przestrzega się przed ich zgubnym wpływem na bezpieczeństwo. Ten przykład będzie miał jednak bardziej dosadny charakter, gdyż doprowadził do groźnie wyglądającego wypadku.

W tym czwartkowym zdarzeniu uczestniczyło Renault Midliner S120 z wywrotką, załogową kabiną i dwuosiową lawetą. Wiekowy pojazd, pochodzący z lat 90-tych i noszący ślady importu z Francji, należał do podwykonawcy niemieckiej firmy telekomunikacyjnej, wykonując przy tym bardzo ciężką pracę. W momencie zdarzenia przewoził trzyosobową załogę, ciągnął 2-tonową minikoparkę, a także miał pełną zabudowę ziemi i innych odpadów.

W czasie zjazdu ze wzniesienia w miejscowości Langenwetzendorf, na wschodzie Niemiec, kierowca Renault niestety stracił panowanie nad zestawem. Pojazd zjechał do prawej krawędzi jezdni uderzając w narożnik budynku oraz w słup energetyczny. Jeden z pasażerów ciężarówki odniósł przy tym obrażenia, a dodatkowo przewrócony słup wywołał iskrę, która zapaliła pobliską łąkę.

Strażakom udało się opanować pożar zanim zagroził on pobliskim budynkom. Nie wspomina się też, by życie rannego pasażera było w bezpośrednim zagrożeniu. Niemniej właściciel ciężarówki może się teraz spodziewać poważnych zarzutów, jako że stan techniczny pojazdu był delikatnie mówiąc opłakany. Jego kierowca po prostu nie miał czym hamować i można się tylko cieszyć, że problemy pojawiły się na stosunkowo niewielkim wzniesieniu.

Przybyli na miejsce policjanci zauważyli między innymi spękaną tarczę hamulcową, której duży fragment odłączył się w czasie hamowania. Jedno z kół przedniej osi zupełnie nie miało tarczy, do tego doszedł brak klocków po obu stronach. Układy hamulcowe tylnej osi oraz przyczepy okazały się zupełnie odłączone, dopuszczalna masa całkowita zestawu okzała się przekroczona, a koparkę umocowano jednym, wyeksploatowanym pasem. Dodatkowe zarzuty będą mogły też dotyczyć tachografu, którego daty legalizacji zupełnie nie udało się ustalić.