Protypowy International Turbostar z lat 60. – turbina gazowa zamiast diesla

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Wśród europejskich miłośników ciężarówek nazwa „Turbostar” na zawsze będzie już kojarzona z kultowym modelem marki Iveco. Potężny 17,2-litrowy motor V8 cechujący się niezwykłą elastycznością, świetne osiągi oraz niezsynchronizowane skrzynie Eaton Fuller: to właśnie te cechy sprawiały, iż włoski „siłacz” stał się ulubieńcem wielu kierowców. Mało kto jednak, wie, iż nie była to pierwsza ciężarówka wykorzystująca nazwę „Turbostar”. Już pod koniec lat 60-tych amerykańska marka International zbudowała bowiem prototyp o tej samej nazwie, odwołującej się do specyficznego rodzaju napędu.

International Turbostar:

W połowie XX wieku amerykańscy producenci ciężarówek zaczęli szukać rozwiązań, które w transporcie dalekobieżnym mogłyby zastąpić tradycyjne silniki diesla. W obliczu szybkiego rozwoju technologii lotniczych, szczególnym zainteresowaniem cieszyła się zwłaszcza turbina gazowa. Zasada działania tego typu jednostek relatywnie prosta i polega na zassaniu chłodnego gazu, sprężeniu go, ogrzaniu poprzez spalanie innego paliwa, a następnie wtłoczeniu do turbiny, która wskutek rozprężenia gazu zaczynała się obracać i wytwarzała energię.

Na papierze była to konstrukcja niezbyt skomplikowana, a do tego turbiny gazowe odznaczały się kompaktowymi wymiarami i zdolnością spalania niemal każdego dostępnego rodzaju paliwa. Nic zatem dziwnego, iż w latach 60-tych niemal każdy amerykański producent ciężarówek zbudował swój własny prototyp wyposażony w turbinę gazową. International dołączył do tego grona w roku 1968, budując egzemplarz ciągnika nazwany Turbostar. Inaczej więc niż w przypadku kultowego Iveco, nazewnictwo odnosiło się tutaj nie do turbodoładowanego diesla, lecz właśnie do turbiny gazowej.

Turbina gazowa marki Solar:

Turbina po zamontowaniu pod kabiną:

Jako bazę dla opisywanego prototypu wykorzystano Internationala CO-4000 będącego typowym dla swoich czasów, amerykańskim caboverem, czyli ciągnikiem z kabiną umieszczoną nad silnikiem. Oryginalnie był on oczywiście napędzany zwykłym silnikiem diesla, natomiast w ramach prototypu wstawiono turbinę gazową lotniczej marki Solar, w owym czasie należącej do Internationala. Jednostka ta miała 1,27 metra długości, 1,04 metra wysokości i 0,91 metra szerokości, a waga na poziomie 719 kg sprawiała iż była niemal o połowę lżejsza od ówczesnych jednostek diesla. Co też ciekawe, sama turbina mogła się „kręcić” do nawet 34 tys. obr/min, jednak ze względów praktycznych ograniczono tą wartości do 4 tys. obr/min, co i tak było wysokim wynikiem jak na samochód ciężarowy. Jeśli natomiast chodzi o moc to jednostka generowała około 300 KM, co w Ameryce lat 60-tych było umiarkowanym wynikiem. Nowy napęd miał być jednak tak bardzo elastyczny, że wystarczyło zamontować w nim skrzynię o zaledwie pięciu przełożeniach, a kierowcy testowi wspominali, iż podczas jazdy można było zupełnie odpuścić sprzęgło i nie martwić się redukcją biegów. Jak więc widać, opisywany International pod tym względem miał coś wspólnego z późniejszym Iveco Turbostar.

Choć do głównych wad turbin gazowych należało wysokie zużycie paliwa, według zachowanych materiałów prasowych International podobno poradził sobie częściowo także i z tym problemem. W silniku zastosowano bowiem specjalny rekuperator, czyli wymiennik ciepła, który pobierał część energii z wydechu celem ponownego wykorzystania w procesie napędzania turbiny. Rozwiązanie to, wraz z  „dyszami o zmiennej geometrii”, sprawiało, iż Turbostar odznaczał się podobnym zużyciem paliwa, co ciężarówki wyposażone w tradycyjnego diesla. A wszystko to miało iść podobno w parze z niskimi kosztami serwisu oraz dużą niezawodnością.

Zdjęcie z testów z dwiema naczepami:

Przykładowy dźwięk ciężarówki z turbiną gazową (tutaj prototyp Leylanda):

Napisałem „podobno” gdyż International Turbostar, podobnie jak inne prototypy turbinami gazowymi, nigdy nie wszedł do seryjnej produkcji. Dlaczego? Tak naprawdę istnieje wiele czynników, mogły złożyć się na porażkę całej idei. Były to między innymi wysokie koszty wdrożenia nowatorskiej technologii, niechęć przewoźników przyzwyczajonych do tradycyjnych rozwiązań, a także liczne problemy towarzyszące turbinom gazowym, jak przerażający hałas generowany podczas pracy, emitowanie ogromnych ilości ciepła i wspomniane już zmagania z wysokim zużyciem paliwa.

Cała ta historia ma swój ciekawy epilog, po raz kolejny odnoszący się do nazwy. Otóż dwie dekady później, już w latach 80-tych, oznaczenie International Turbostar wróciło na branży i tym razem trafiło do sprzedaży. Wydarzyło się to w czasach, gdy Iveco wykupiło australijski oddział amerykańskiej marki International i postanowiło eksportować do Australii swój nowy model Turbostar. Tak zrodził się International F4470 Turbostar, którego historię mogliście już poznać w moim niedawnym artykule: Australijski bliźniak Iveco TurboStar, czyli zapomniany i rzadki International F4470

International F4470 Turbostar: