Protesty przewoźników odcięły fabryki od dostaw – dalsze akcje Hiszpanów i Niemców

W nawiązaniu do tekstu:

Przewoźnicy z Francji i Włoch odwołali protesty – dostaną po 400 i 500 mln euro

Francja i Włochy ogłosiły programy wsparcia dla firm transportowych, z łącznym budżetem sięgającym miliarda euro. W tej sytuacji można się więc spodziewać, że trwające już protesty w innych krajach tylko zostaną zaostrzone.

Szczególnie daleko zaszli w tym zakresie Hiszpanie. Ich protesty trwają już od półtora tygodnia, polegając głównie na blokowaniu dróg w strefach ekonomicznych. Wszelkie próby przejechania przez blokady mogą skutkować zniszczeniem opon, a rządowa propozycja wsparcia, o wartości około 500 miliona euro, została odrzucona, jako niewystarczająca. Tymczasem firmy produkcyjne coraz bardziej te blokady odczuwają. Hiszpańska fabryka Volkswagena już zatrzymała swoją pracę, po tym jak zablokowano ciężarówki z dostawami. Na podobne problemy szykują się też Heineken oraz Danone, a więc giganci z branży piwa i nabiału. Dlatego też rząd ma już szykować kolejną propozycję wsparcia, bardzie skupiającą się na obniżeniu cen paliwa.

Również w Niemczech nastroje robią się coraz bardziej bojowe. W ostatnich dniach niemieccy przewoźnicy protestowali głównie w miastach, w weekendy, tworząc konwoje złożone z samych ciągników. Taka forma działania nie była szczególnie uciążliwa dla otoczenia, ale niestety okazała się też nieskuteczna. Dlatego też niemieckie firmy transportowe sugerują teraz ultimatum – jeśli w tym tygodniu rząd nie zaprezentuje realnego planu z pomocą dla branży, charakter protestów zostanie zmieniony, przyjmując znacznie bardziej dotkliwy charakter. W praktyce może to oznaczać blokowanie przepływu towarów, na przykład na wzór sprawdzony już w Hiszpanii.

Dla niezorientowanych dodam, że wszystkie protesty oraz propozycje odnoszą się do rekordowo wysokich cen paliw. Koszty pracy przewoźników wzrosły w ostatnich miesiącach o nawet kilkadziesiąt procent, a jednocześnie zabrakło odpowiedniej reakcji rynku, która podwyższyłaby stawki. W efekcie wiele firm stoi przed realnym widmem bankructwa, o czym mówi się zresztą także w Polsce. Niemniej w naszym kraju żaden z powyższych tematów jak na razie nie jest poruszany – nie ma ani żadnych propozycji dofinansowania, które byłyby odczuwalne dla firm transportowych, ani też nie pojawiły się realne groźby protestów.