Kradzież części dla samochodów ciężarowych po raz kolejny trafiła na nagłówki. Tym razem nie dotyczy to jednak rozkręcania pojazdów na bazach lub parkingach, lecz wynoszenia części wprost z fabryki, zorganizowanego przez samych pracowników firmy.
Afera dotyczy firmy DAF, a konkretnie jej głównej fabryki, ulokowanej w holenderskim mieście Eindhoven. Jak poinformował lokalny dziennik „Eindhovens Dagblad”, grupa pracowników miała tam zawiązać złodziejską szajkę, której przypisuje się wyniesienie części o łącznej wartości kilku milionów euro. Ostatnie kradzieże miały mieć miejsce jeszcze w drugiej połowie 2024 roku, po czym cały proceder wyszedł na jaw. Firma zgłosiła wówczas sprawę na policję i zapowiedziała wyciągnięcie od pracowników „odpowiednich konsekwencji”.
Jak na razie nie podano jakie podzespoły ulegały kradzieży, a także na jakie rynki były wprowadzane. Nie podano też jak duża jest liczba osób podejrzanych oraz jakie mogą grozić im konsekwencje. Wiadomo za to, że mniejsze kradzieże zdarzały się w fabryce już w przeszłości, choć nigdy nie miały tak kosztownej, wielomilionowej skali. Pewną podpowiedzią może być też afera z ubiegłego roku, gdy nowe części do DAF-ów, o nieznanym pochodzeniu, zostały zauważone w rosyjskiej sprzedaży internetowej.
Jeśli sprawa znajdzie swój finał w sądzie, na co zapewne trzeba by poczekać kilka lub kilkanaście miesięcy, prawdopodobnie pojawią się nowe informacje. Wówczas zapewne będę wracał do tematu.