
Na niemieckiej autostradzie A2 pod miastem Peine już od ponad 30 godzin stoi rekordowo długi zator. Jest to związane z pożarem ciężarówki, która przewoziła ładunek „samochodówki” o szczególnie niebezpiecznym charakterze.
Wszystko zaczęło się w środę, 2 lipca, około godziny 13, gdy jezdnią w kierunku zachodnim poruszał się MAN TGX z naczepą wyładowaną poduszkami powietrznymi oraz akumulatorami dla samochodów. To właśnie w tym pojeździe doszło do pożaru, który według wstępnych ustaleń zaczął się od jednego z kół naczepy. Widząc zagrożenie kierowca zdążył zatrzymać zestaw na skraju drogi, częściowo na pasie awaryjnym i częściowo na prawym pasie ruchu, po czym wyskoczył z kabiny i oddalił się na bezpieczną odległość od pojazdu.
Ogień szybko rozprzestrzenił się na cały zestaw, a ładunki wybuchowe znajdujące się w airbagach oraz substancje chemiczne z akumulatorów stworzyły ogromne zagrożenie i utrudniły opanowanie pożaru. Z żywiołem walczyło łącznie 120 strażaków, prowadząc tę akcję przez około sześć godzin i potrzebując nawet 400 tys. litrów wody. Co więcej, nawet po ugaszeniu i usunięciu zestawu kryzys nie został zażegnany, gdyż ogień poważnie uszkodził mur dźwiękochłonny, znajdujący się tuż przy pasie awaryjnym. Konstrukcja ta zaczęła zagrażać zawaleniem, a z uwagi na wiekowy charakter okazała się wykonana częściowo z azbestu.

Sytuacja z murem, połączona z poważnymi uszkodzeniami nawierzchni, umożliwiła przywrócenie normalnego ruchu. W momencie pisania tego artykułu, ponad 30 godzin po wybuchu pożaru, jezdnia w kierunku zachodnim pozostaje zamknięta i wszystkie pojazdy muszą kierować się na miasto Peine. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że dokładnie dzisiaj w landzie Niedersachsen – w którym doszło do zdarzenia – rozpoczęły się wakacje szkolne i odnotowano bardzo wzmożony ruch turystyczny.
Jak podała lokalna telewizja „NDR”, prawdopodobną datą przywrócenia normalnego ruchu jest dopiero sobota, 6 lipca. Do tego czasu zagrożenie związane z murem ma zostać wyeliminowane, a jezdnia naprawiona. To oznacza, że utrudnienia związane z pożarem będą trwały około czterech dni, skazując kierowców i przewoźników na olbrzymie opóźnienia.
Jak sytuacja wygląda z punktu widzenia przypadkowych kierowców ciężarówek, to dobitnie pokazuje wiadomość, którą otrzymałem przed chwilą od Czytelnika Sławka. Znajduje się on w około 20-kilometrowym korku do zjazdu na Peine, a samochody przed nim praktycznie się nie poruszają. Wokół stoją ludzie wracający z pracy, autobusy i auta osobowe z dziećmi. Jak twierdzi, to najgorszy zator w jakim zdarzyło mu się znaleźć w ponad 20-letniej karierze.