Powyżej: zdarzenie z 30 kwietnia (film pokazany przez KWP Bydgoszcz)
Kamery zamontowane na polskich przejazdach kolejowych znowu uwieczniły bardzo niebezpieczne zachowanie. Tym razem wykazał się nim 66-letni kierowca ciągnika z naczepą, który 30 kwietnia bieżącego roku wjechał na przejazd kolejowy w miejscowości Twierdziń (woj. kujawsko-pomorskie) przy czerwonej sygnalizacji mrugającej od co najmniej kilku sekund. Zarządca sieci kolejowej poinformował o tej sprawie policję, w związku z czym 66-latek otrzymał mandat w wysokości 2000 złotych, a także 15 punktów karnych. Można się też spodziewać, że przypłacił tę sytuacje rysami na naczepie lub ciągniku, powstałymi przy wyrywaniu szlabanu.
W powyższej sprawie na szczęście obyło się bez tragedii, gdyż pociąg nadjechał z większym opóźnieniem. Warto jednak uświadomić sobie, jak ogromne jest zagrożenie przy wjeżdżaniu na przejazd w zabronionym momencie. Dlatego przeniesiemy się teraz do Austrii, do niewielkiej miejscowości Wollsdorf, by przyjrzeć się wypadkowi z minionego poniedziałku, 26 maja. MAN TGX z naczepą kurtynową, prowadzony przez 36-letniego obywatela Nepalu, zmierzał wówczas do fabryki produktów skórzanych, oddzielonej od reszty miejscowości torami kolejowymi. Musiał przy tym pokonać przyfabryczny przejazd, pozbawiony zapór, ale wyposażony w sygnalizację świetlną. Ta ostatnia miała już wskazywać czerwone sygnały, zakazujące wjazdu, ale kierowca z jakiegoś powodu je zignorował lub po prostu ich nie zauważył. Dlatego wjechał na tory tuż przed rozpędzonym, pasażerskim szynobusem.
Poglądowy widok na przejazd w austriackim Wollsdorfie:
Zdjęcie pokazujące skutki austriackiego zdarzenia:
Uderzenie przypadło na tylną część ciągnika siodłowego oraz przednią część naczepy. Wraz z nim wybuchł też pożar, obejmujący nie tylko ciągnik, ale też obie kabiny maszynisty, znajdujące się na przeciwnych końcach składu, ponad 50 metrów od siebie.
Kierowca MAN-a odniósł rozległe obrażenia, sklasyfikowane później jako ciężkie. Znalazł w sobie jednak wystarczająco siły, by przedostać się do prawych, nieuszkodzonych drzwi kabiny, wyskoczyć z wraku i oddalić się na bezpieczną odległość od ognia. Krótko później zajęły się nim służby ratunkowe, transportując z użyciem śmigłowca do szpitala w oddalonym o około 30 kilometrów Grazu.
60-letni maszynista pociągu również zdołał uniknąć kontaktu z ogniem, a przy tym został tylko lekko ranny. Poza tym niegroźne obrażenia odniosło dwoje pasażerów pociągu. Tutaj warto zaznaczyć, że do wypadku doszło już po porannym szczycie, około południa, w związku z czym szynobusem jechało zaledwie osiem osób, już włącznie z załogą.
Znacznie liczniej na miejscu zdarzenia musiały stawić się służby ratunkowe. Opanowaniem wszystkich trzech pożarów zajmowało się łącznie 74 strażaków, dysponujących 14 wozami. Część ratowników musiała też zająć się ewakuacją i zabezpieczeniem pobliskiego placu budowy, gdzie stwierdzono nadmierne stężenie szkodliwych gazów.
Dodatkowe zdjęcia z miejsca zdarzenia (opublikowane przez BFV Weiz):