Źródło zdjęć: Komisariat Autostradowy Policji w Krakowie
Włączanie się do ruchu na autostradach i trasach ekspresowych to rzecz, która kompletnie przerasta wielu Polaków. Już na samej autostradzie co drugi kierowca jest niczym rajdowiec, nie zjeżdżając z lewego pasa, poganiając innych i utrzymując 5 centymetrów odstępu. Kiedy jednak trzeba wykorzystać pas do rozpędzania, większość „osobówek” nagle przyśpiesza jakby miało 45 koni mechanicznych i osiem ton balastu. Efekt jest zaś oczywisty – mistrzowie kierownicy wpychają się na prawy pas z prędkością 65 km/h, wymuszając pierwszeństwo i wyhamowując ciężarówki.
Czym może się to skończyć, zobaczyli w środę trzej kierowcy jadący autostradą A4. Dwóch z nich uszkodziło przy tym swoje ciężarówki, a trzeci, jadący autem osobowym, w ostatniej chwili uratował się ucieczką na inny pas. Co więcej, jedna z ciężarówek przewróciła się przy tym na lewy bok, skutecznie blokując jezdnię w kierunku Rzeszowa. Można się więc tylko cieszyć, że nikt nie został przy tym ranny. A od czego się zaczęło? Sprawa była w pełni klasyczna – na węźle z „Zakopianką”, kobieta kierująca pseudoterenowym Nissanem nie potrafiła się włączyć do ruchu, wymuszając pierwszeństwo na samochodzie ciężarowym.
Nagranie z miejsca zdarzenia otrzymał „TVN”, publikując je w ramach serwisu „Kontakt24”. Jeśli natomiast chodzi o konsekwencje zdarzenia, to były one raczej błahe. Kierującej Nissanem nie zatrzymano bowiem prawa jazdy, ograniczając się do mandatu na 500 złotych, za spowodowanie kolizji.
Do filmu z miejsca zdarzenia przejdziecie tutaj: