Potrącenie kierowcy, który wymieniał koło – która to już śmierć na pasie awaryjnym?

Fot. KMP Sosnowiec

Droga ekspresowa S1 pod Sosnowcem była wczoraj miejscem tragicznego wypadku. Zginął w nim 62-letni kierowca ciężarówki, który zatrzymał swój pojazd na pasie awaryjnym.

Wypadek miał miejsce po zmroku, około godziny 22, na jezdni prowadzącej w kierunku Tychów. Według wstępnych ustaleń, podanych mediom przez sosnowiecką straż pożarną, na pasie awaryjnym stał zestaw z naczepą typu walking floor, którego 62-letni kierowca dokonywał wymiany koła. Niestety zagrożenia tego nie dostrzegł inny kierowca ciężarówki, 49-latek, który nie tylko potrącił kolegę po fachu, ale też najechał na jego naczepę, stracił panowanie nad zestawem i wypadł poza jezdnię.

Niestety, kierowca stojący na jezdni odniósł śmiertelne obrażenia i zmarł jeszcze na miejscu wypadku. Drugi z kierowców przeżył wypadek i z obrażeniami został przetransportowany do szpitala. Pierwsze badania potwierdziły, że był on całkowicie trzeźwy. Jeśli natomiast chodzi o sytuację na drodze, to jezdnia w kierunku Tychów pozostaje zablokowana, w związku ze akcją wyciągania zestawu z rowu.

Trudno zliczyć który to już śmiertelny wypadek, do którego doszło na pasie awaryjnym polskiej drogi ekspresowej. W ramach przestrogi więc przypomnę, że coraz popularniejsze „S-ki” różnią się układem od autostrad, mając nie tylko węższe pasy ruchu, ale zwykle też węższe pasy awaryjne (2,5 zamiast 3,0 metra). To sprawia, że bezpieczne zatrzymanie samochodu ciężarowego, z odpowiednim odstępem od odbywającego się ruchu, może okazać się po prostu niemożliwe.

Zdjęcia wykonane już za dnia: