Pościg za zestawem z naczepą, opór przy aresztowaniu i śmierć polskiego kierowcy

Wręcz nieprawdopodobnie szybka jazda ulicami niewielkiego miasta, policyjny pościg, aresztowanie z użyciem paralizatora, pilna hospitalizacja, a na koniec śmierć w szpitalu i sądowa obdukcja – cała ta seria wydarzeń dotyczy zatrzymania polskiego kierowcy ciężarówki, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę, w północno-zachodnich Niemczech.

Wszystko zaczęło się około godziny 3.30 w nocy, na ulicy Salzbergener Straße w miejscowości Rheine, po której prowadzi niemiecka droga krajowa B481. Przypadkowy świadek zwrócił tam uwagę na niebezpiecznie poruszający się ciągnik siodłowy z naczepą i postanowił zgłosić sprawę na policję. Wysłany na drogę patrol szybko odnalazł wskazany pojazd, ale kierowca całkowicie zignorował sygnały do zatrzymania. Zacytuję tutaj dosłowny fragment z komunikatu policji:

Przemieszczał się w prędkością ponad 100 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h, a także ignorował czerwone światła. Funkcjonariusze zdołali zatrzymać ciężarówkę dopiero w okolicach Rheine ZOO. Kierowca próbował uniknąć aresztowania poprzez pieszą ucieczkę, ale funkcjonariusze zdołali go powstrzymać. 32-latek stawiał wyraźny opór podczas aresztowania. By ułatwić jego obezwładnienie, funkcjonariusze użyli wielofunkcyjnej pałki oraz zdalnego paralizatora.

Dalsza relacja policji mówi o nagłym pogorszeniu się stanu zatrzymanego. Mężczyzna stracił przytomność, a następnie też przestał oddychać. Policjanci rozpoczęli wówczas masaż serca oraz wezwali pogotowie ratunkowe, które przewiozło mężczyznę do szpitala. Tam, krótko po dotarciu na miejsce, lekarze potwierdzili śmierć kierowcy.

Już pierwszy komunikat policji, wydany w sobotę po południu, mówił o podejrzeniu zażycia narkotyków. Wskazywały na to środki odurzające znalezione przy zatrzymanym, a także zeznanie złożone przez świadka. Kim był ten świadek i w jakich okolicznościach widział kierowcę, tego w komunikacie nie uściślono.

Kolejne informacje pojawiły się poniedziałek po południu, po sądowej autopsji przeprowadzonej przez instytut z miasta Münster. Badanie to miało potwierdzić, żę nie było żadnego związku między śmiercią 32-latka a przebiegiem procesu aresztowania. Innymi słowy, zaprzeczono związkowi między zgonem a użyciem pałki lub paralizatora. Jednocześnie zapowiedziano kolejne, dokładniejsze badania, mające zweryfikować rolę wspomnianych narkotyków. W momencie pisania tego tekstu, czyli we wtorkowe południe, nie ma dalszych informacji na ten temat.