Polskie fotoradary są zbyt pobłażliwe – zaskakujący wynik kontroli NIK

Wzrost ilości fotoradarów poszedł w naszym kraju w parze z ogólnym oburzeniem i złością kierowców. Nagonka na urządzenia robiące zdjęcia stała się z czasem tak duża, że Naczelna Izba Kontroli postanowiła sprawdzić, czy zarządzane przez GITD radary na pewno są wykorzystywane całkowicie zgodne z prawem.

Kontrolerzy NIK sprawdzili przede wszystkim lokalizację fotoradarów, przyglądając się bliżej 126 spośród 374 urządzeń. Wbrew temu, co mówi się w mediach, żadne z nich nie okazało się być maszynką do zarabiania pieniędzy. Wręcz przeciwnie – każde z nich ustawiono we w pełni uzasadnionym miejscu, zwiększając w ten sposób bezpieczeństwo na danym odcinku. Co więcej, w przypadku 122 fotoradarów GITD okazało się dysponować miejscową analizą bezpieczeństwa ruchu drogowego sięgającą o trzy lata wstecz.

Nie znaczy to jednak, że NIK nie miał żadnych uwag. Miał, lecz nie były to uwagi korzystne dla kierujących. Kontrolerzy zwrócili bowiem GITD uwagę, że przekraczający prędkość traktowani są zbyt pobłażliwie, a urządzenia mają ustawioną zbyt dużą tolerancję. Znaczna część fotoradarów okazała się robić zdjęcia w przypadku przekroczenia o ponad 20 km/h, natomiast część z nich toleruje nawet ponad 30 km/h. Według NIK, urządzenia powinny rejestrować również mniejsze przekroczenia, od 11 km/h.

Co na to GITD? Inspektorzy tłumaczą się, że robienie zdjęć także przy niewielkich przekroczeniach prędkości, zwiększyłoby ilość mandatów o 200 procent. To natomiast nałożyłoby na urzędników taką ilość pracy, że wiele zdjęć i tak nie zdążyłoby trafić do kierujących w ustawowym terminie.