Polskie firmy chcą zezwoleń na trasy do Chin – organizacja TLP zaapelowała do rządu

Duże polskie firmy transportowe zamierzają kursować do Chin. Tak przynajmniej można wywnioskować z kroków, które podjęła zrzeszająca je organizacja „Transport i Logistyka Polska”.

TLP zgłosiło się z apelem do ministra infrastruktury, chcąc jak najszybszego podpisania umowy na przewozy drogowe między Polską a Chinami. Dzięki takiej umowie, polsko-chiński transport wyglądałby podobnie, jak w przypadku jakichkolwiek innych przewozów na Wschód. Polska oraz Chiny co roku ustalałyby wzajemną liczbę zezwoleń, a następnie przewoźnicy mogliby te zezwolenia kupować, zyskując prawo na wjazd do danego kraju.

Dla porównania, dzisiaj polsko-chiński transport wiąże się z licznymi ograniczeniami. Zazwyczaj przewozy wykonuje w oparciu o przeładunki na rosyjsko-chińskiej lub kazachsko-chińskiej granicy. Ewentualnie firmy mogą otworzyć swoje chińskie oddziały, co też pozwoli im na wjazd do tego kraju. Choć niestety to ostatnie rozwiązanie nie jest łatwe, a procedura rejestracji działalności trwa nawet pół roku.

Skąd w ogóle ten pomysł, by polskie ciężarówki zaczęły jeździć do Chin? Jak tłumaczy samo TLP, w obliczu powstałego kryzysu trzeba szukać nowych, pewniejszych oraz lepiej rokujących rynków. Organizacja jest też zdania, że po epidemii Chiny mogą stać się niekwestionowanym liderem światowej ekonomii. Wykonywanie tam drogowych przewozów może więc mieć ogromny potencjał, a jednocześnie jest coraz bardziej wykonalne z organizacyjnego punktu widzenia.

Przy okazji przypomnę, że transport z Chin faktycznie przeżywa ostatnio rozkwit. Gdy tamtejsza gospodarka zaczęła podnosić się po pandemii, ciężarówki masowo zaczęły wyręczać przepełnione pociągi i samoloty. W trasy do Chin ruszyli zwłaszcza przewoźnicy rosyjscy, a obecnie na granicy występuje wręcz pewien paraliż. Chińczycy wystraszyli się bowiem napływu zagranicznych kierowców, mogących zarażać koronawirusem. Granica została więc częściowo zamknięta, o czym pisałem w następującym tekście: 400 ciężarówek, jedna toaleta i reglamentacja wody – sytuacja na granicy z Chinami