Polskie ciężarówki w tranzycie przez Turkmenistan – jak dowieźć ładunki z Chin?

Nie tylko rosyjskie firmy szukają dzisiaj alternatywnych szlaków. Również polscy przewoźnicy wypowiedzieli się na ten temat, w artykule „Rzeczpospolitej” o bardzo wymownym tytule „Towary z Chin mają dłuższą drogę do Europy. Rosną opóźnienia i koszty”.

Komentarza udzielił Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, czyli popularnego ZMPD. Jak stwierdził, jego organizacja już tydzień temu zawnioskowała o zezwolenie na tranzyt przez Turkmenistan. Dzięki temu polskie firmy chciałyby uruchomić nową trasę do Kazachstanu lub Chin, prowadzącą „szlakiem południowym”. Po drodze ciężarówki musiałyby przejechać także przez Turcję i prawdopodobnie przez Iran lub Azerbejdżan, otaczając lub przepływając przez Morze Kaspijskie. I choć dla wielu może to brzmieć jak kompletna egzotyka, sprawa jest naprawdę poważna.

Turkmenistan na mapie:

Niestety, jak na razie Turkmenistan nie chce się na ten tranzyt zgodzić. Wynika to jeszcze z ograniczeń pandemicznych, które utrzymują się od 2020 roku. Innym rozwiązaniem może więc być też transport przez Turcję i Gruzję, by następnie promami przedostać się do Kazachstanu. Tutaj jednak pojawia się problem nieregularności tych połączeń promowych.

Dlaczego zaś opanowanie tego szlaku jest aż tak istotne? Wszystko znajduje swoje wytłumaczenie w ogólnym paraliżu chińsko-europejskich dostaw. Moski transport kontenerów spowolnił się o kolejne kilkadziesiąt procent, po tym jak Chińczycy wprowadzili kolejne „lockdowny”. Europejskie samoloty muszą okrążać całą Rosję, mając zakaz lotów nad jej terytorium, a utrzymanie kolejowego „jedwabnego szlaku” wymagałoby dalszej współpracy z Rosją i Białorusią. Ciężarówki odcięto zaś od standardowej trasy, przez Białoruś oraz Rosję, oczywiście w związku z sankcjami oraz wojną na Ukrainie.

Źródło zdjęć: Ciężarówki w Iranie, na zdjęciach z ostatnich dni – klasyki, Chińczyki i tacho z kamerą