Polski kierowca wyrzucony z ciężarówki jako przykład łamania w Danii praw pracowników

W duńskich mediach coraz więcej mówi się o skandalicznych warunkach zatrudniania obcokrajowców. Wszystko idzie też w parze z coraz szybszym napływem pracowników zza granicy. Szacuje się, że tylko w ubiegłym roku w 6-milionowej Danii pracowało 400 tys. osób z innych krajów. Dla porównania, w 2011 roku liczba ta była o 60 proc. niższa.

Jak twierdzą dziennikarze z duńskiej telewizji „TV2”, zatrudnienie obcokrajowców można podzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich wynagradzana jest zgodnie ze wszelkimi normami, mogąc liczyć na pełne przywileje pracownicze. Reszta to natomiast pracownicy typu B, w przypadku których masowo łamane są przepisy.

Przykład? Tutaj „TV2” podaje marcową historię z polskim kierowcą ciężarówki, który trafił na firmę zaniżającą ilość przepracowanych godzin. Wyliczenia z wypłaty nie zgadzały się z danymi z tachografu, na co kierowca postanowił się zbuntować. Odpowiedzią przewoźnika było zaś natychmiastowe wyrzucenie z ciężarówki, bez żadnego wynagrodzenia, po prostu na jednej z duńskich stacji benzynowych.

Niestety znamienny jest też fakt, że ów polski kierowca pracował w firmie duńsko-polskiej. Co prawda zatrudniony był w samej Danii, lecz jeden z szefów był Polakiem i nawet w Polsce rezydował. Co też charakterystyczne dla takich historii, zatrudnienie w firmie stanowili głównie obcokrajowcy, a część z nich również spotkała się z zaniżaniem liczby przepracowanych godzin.

Jak zakończyła się ta cała historia? Polski kierowca kupił bilet na autobus do domu, otrzymując przy tym finansowe wsparcie od duńskiego związku zawodowego. Tymczasem sam związek porozumiał się z przewoźnikiem, skłaniając go do opłacenia zaległych godzin.

Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.