Polski kierowca podrobił CMR w czasie kontroli drogowej w Norwegii, za co zapłacił ogromną karę


Ciąg dalszy tej historii nastąpi już wkrótce, gdyż jestem w kontakcie z kierowcą, którego dotyczy poniższa sprawa. Wszystko wskazuje na to, że zarówno norweskim funkcjonariuszom, jak i norweskiemu tekstowi należy się kilka zdań krytyki.


Kilka tygodni temu, w czwartym artykule z serii 40ton.net i Truck-Spotters.eu prezentują najciekawsze samochody ciężarowe w Polsce, pokazywałem m.in. czarne Volvo FH z firmy Be-Ma, które wyposażono w typowo skandynawski układ osi 6×2. Dzisiaj natomiast ten sam lub też po prostu bliźniaczy pojazd znalazłem na łamach portalu branżowego z Norwegii, zamieszczony tam z niezbyt przyjemnej okazji…

polska_ciezarowki_nowosc_ciekawostkii_4_05
volvo_fh_be-ma_mandat_norwegia_2
Cóż takiego się stało? Niestety norweskie służby kontrolne przyłapały kierowcę z Be-Ma na sfałszowaniu dokumentu, czego dokonał się on w niezbyt przemyślany sposób. A jak podaje „Transport Magasinet”, wszystko zaczęło się od kontroli drogowej, przy okazji której wszystko wydało się być w porządku.

Czarne Volvo co prawda wykonywało przewóz kabotażowy ryb z miejscowości Hitra do Gardermoen, lecz robiło to w dozwolonym czasie, a kierowca okazał dokumenty poświadczające przyjechanie do Norwegii z ładunkiem międzynarodowym. No to jeszcze tylko wystarczało sprawdzić, czy wszystko jest w porządku z dokumentami dotyczącymi właśnie tego kabotażowego transportu ryb i auto mogłoby jechać dalej. I właśnie tutaj zaczęły się problemy… Norwescy funkcjonariusze odkryli bowiem, że list przewozowy jest niekompletny i w związku z brakującymi danymi w przyszłości mogłyby być problemy ze zweryfikowaniem, czy ciężarówka nie łamie czasem przepisów dotyczących właśnie kabotażu. Tego typu przewinienia traktowane są tak samo jak najzwyklejszy nielegalny kabotaż, w związku z czym firma miała dostać słoną karę. Wówczas to kierowca postanowił udać się do kabiny, z której po chwili wrócił stwierdzając, że znalazł poprawnie wypełniony dokument ze wszystkimi danymi. W to jednak Norwegowie nie uwierzyli, gdyż szybko zauważono, że w miejscach dla przewoźnika i zleceniodawcy podpisała się ta sama osoba. Oczywiście od razu padły podejrzenia na kierowcę, który mógłby podrobić CMR-kę, chcąc uchronić w ten sposób firmę przed mandatem za kabotaż. Na miejsce wezwano więc policję, a ta przekonała początkowo zaprzeczającego wszystkiemu Polaka do przyznania się do winy.

Ostatecznie skoczyło się na tym, że polski kierowca został w trybie przyśpieszonym osądzony i wyliczono mu karę za fałszowanie dokumentów wynoszącą 20 tys. koron norweskich, czyli około 10 tys. złotych. Do tego doszło też wydalenie z terenu Norwegii.

Źródło informacji, zrzut ekranu: „Transport Magasinet”

Zdjęcie: Truck-Spotters.eu