Polak narozrabiał w Norwegii, czyli niesprawna naczepa, niestosowanie się do poleceń i pożar na drodze

 polak_kabotaz_norwegia_volvo_fh_naczepa_pozar

Pewien polski podwykonawca firmy Thermo Transit dorobił się ostatnio w Norwegii niemałej sławy. Wszystko zaczęło się kilka dni temu od zatrzymania pojazdu do kontroli, która następnie została opisana w tamtejszych mediach branżowych. Temat ten oczywiście musiał przypaść Norwegom do gustu, bo oto zagraniczna ciężarówka robiąca kabotażową trasę z Drammen do Trondheim była przeładowana, miała niesprawny ABS w naczepie, a ponadto koła naczepy nie były dokręcone, co zniszczyło felgi. Co więcej, kierowca nie znał ani niemieckiego, ani nawet angielskiego, przez co funkcjonariusze mieli ogromne problemy z komunikacją.

Owe problemy z komunikacją były tak duże, że nieświadomy swojej sytuacji Polak w pewnym momencie chciał odjechać z miejsca kontroli, gdyż funkcjonariusze zajmowali się akurat kimś innym. Tymczasem ich plany żadnego odjazdu nie przewidywały – ciężarówka miała dostać blokadę na koło, która miała być zdjęta dopiero po doprowadzeniu naczepy do stanu używalności. I tak też się stało – felerną naczepę naprawiono, a funkcjonariusze zdjęli blokadę. Jednocześnie za pośrednictwem polskiego pracownika norweskiego zleceniodawcy przekazano kierowcy informację, że ma on teraz bezwzględnie opuścić Norwegię. Naczepa była już wówczas oczywiście pusta, gdyż zawartość przeładowano wcześniej na inną, podstawioną ciężarówkę. Wydawałoby się więc, że to koniec historii, ale niestety to dopiero jej połowa.

Biało-czerwone Volvo wcale nie opuściło kraju, lecz nie stosując się do poleceń Norwegów udało się do Trondheim na załadunek kolejnej krajowej trasy kabotażowej. Co więcej, sprawa nie umknęła uwadze funkcjonariuszy, gdyż w drodze na rozładunek łososi w Gardermoen w naczepie wybuchł mały pożar wywołany prawdopodobnie przed układ hamulcowy. W efekcie w zawieszeniu wybuchła poduszka, która skutecznie unieruchomiła pojazd. Na miejsce musiał przyjechać holownik pomocy drogowej, a ponadto już po raz drugi w jednym tygodniu kierowca zmuszony był do przeładowywania zawartości naczepy. W efekcie norweska spedycja musi się teraz nieźle tłumaczyć, natomiast biało-czerwony zestaw znowu czeka na naprawę. Pozostaje jednak pytanie, co stanie się z nim po zakończeniu remontu. Jak myślicie, Volvo opuści Norwegię?

Źródło: Transport Magasinet

Na dole film przedstawiający kontrolę felg w naczepie: