Pociągi przegrały z ciężarówkami – szwajcarski plan upada po 30 latach

Fot. Renault Trucks Schweiz

W 1994 roku w Szwajcarii przeprowadzono referendum poświęcone transportowej przyszłości kraju. Naród opowiedział się wówczas za całym szeregiem zabiegów, które miały ograniczyć ruch samochodów ciężarowych, wyeliminować drogowy tranzyt, a jednocześnie przenieść jak najwięcej ładunków na pociągi. To dlatego w Szwajcarii tak bardzo rozbudowana jest infrastruktura intermodalna, a koszty opłat drogowych mogą przyprawiać o zawrót głowy.

Czy natomiast powyższy plan się powiódł? Pomimo trzech dekad z olbrzymimi nakładami na kolej, a także naprawdę licznych kłód rzucanych pod nogi przewoźników drogowych, odpowiedź na to pytanie okazała się negatywna. Sami Szwajcarzy właśnie przyznali się do swojej klęski, komentując w ten sposób najnowszy raport służby celnej podsumowujący rok 2024.

Aż 67 procent ładunków, które w 2024 roku dotarły do Szwajcarii, zostało przywiezionych ciężarówkami. Odsetek ten był o 2 procent wyższy niż przed dekadą, co oznacza, że zamiast tracić na popularności, transport drogowy wręcz umocnił swoją pozycję.

Z transportem kolejowym wydarzyła się rzecz odwrotna. W 2024 roku odpowiadał on za 13 procent ładunków przywiezionych do Szwajcarii, podczas gdy dekadę wcześniej odnotowano wynik 14-procentowy. Mówiąc więc krótko, kolej straciła na popularności.

Jak natomiast szwajcarskie władze zamierzają na to zareagować? Odpowiedź jest już gotowa, w postaci przygotowywanych na rok 2027 podwyżek opłat drogowych dla ciężarówek. Ich dokładny wymiar nie został jeszcze podany, ale wiadomo, że opłaty mają sięgnąć unijnego maksimum (Szwajcaria zawarła w tym zakresie porozumienie z UE). Co więcej, wstępnie zapowiedziano, że wyższe opłaty mają objąć także pojazdy o DMC do 3,5 tony, o ile będą one wykonywały zarobkowy transport towarów. Dlatego też szwajcarskie firmy wręcz prześcigają się w inwestycjach w ciężarówki elektryczne, pozwalające uniknąć tych opłat co najmniej do 2029 roku.