Pieczołowity i innowacyjny „wyłącznik” tachografu – serwis walczył przez 12 godzin

Można wręcz stwierdzić, że było to zrobione z niezwykłą pieczołowitością i miało cechy innowacyjności – tymi oto słowami funkcjonariusze ITD opisali „wyłącznik” tachografu umieszczony w tureckiej ciężarówce. Dla przewoźnika nie oznaczało to jednak nic dobrego, gdyż w efekcie otrzyma on większy rachunek za pracę autoryzowanego warsztatu, obejmujący aż 12 roboczogodzin.

Jak wiadomo, gdy ITD nabierze podejrzeń w zakresie obecności zmanipulowanego tachografu, ciężarówka może zostać odesłana do lokalnego serwisu. Gdyby „wyłącznika” tam nie znaleziono, ITD musiałoby wziąć koszty takiej kontroli na siebie. Jeśli jednak manipulacja zostanie potwierdzona, po stronie przewoźnika leży opłacenie całej wizyty, włącznie z rozbieraniem instalacji, demontowaniem nielegalnych elementów, składaniem pojazdu do stanu pierwotnego, czy też końcową legalizacją.

W omawianym przypadku wszystko to zajęło właśnie 12 godzin. To dlatego, że zatrzymane Volvo FH okazało się samochodem powypadkowym i montaż wyłącznika ewidentnie został połączony z naprawą blacharską, w czasie której całe wnętrze musiało zostać rozebrane. Nielegalna instalacja była bowiem ukryta pod takimi elementami, które zazwyczaj nie są demontowane, gdyż wymagałoby to zbyt dużego nakładu pracy.

Sama kontrola nie była zbyt zaskakująca. Wyłącznik stwierdzono bowiem w tureckiej ciężarówce, która w miniony piątek wracała na pusto z Białorusi i dopiero co przekroczyła granicę w Koroszczynie. Pojazd zatrzymano na drodze krajowej nr 68, a wartość kary administracyjnej, która będzie groziła przewoźnikowi, wstępnie określono na 12 tys. złotych.

Oto komunikat WITD Lublin:

Ujawnienie doskonale schowanego wyłącznika tachografu w tureckiej  ciężarówce, to wynik kontroli przeprowadzonej przez inspektorów z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie. Kierowca będzie kontynuował dalszą jazdę dopiero po wymianie tachografu na nowy i uiszczeniu 12.000 złotych kaucji na poczet grożącej przewoźnikowi kary pieniężnej.

W piątek 13 stycznia 2023 r., w okolicach Koroszczyna na drodze krajowej nr  68, lubelscy inspektorzy zatrzymali do kontroli ciągnik siodłowy z naczepą, powracający na pusty z Białorusi.

W trakcie czynności kontrolnych stwierdzono, że tachograf zainstalowany w pojeździe został zmodyfikowany w taki sposób, że kierowca mógł w dowolnym czasie rejestrować okres odpoczynku  pomimo, że pojazd był w ruchu. Pojazd skierowano do uprawnionego warsztatu, aby potwierdzić ustalenia kontrolującego i wymontować nielegalne elementy z pojazdu. Problem w tym, że dodatkowe elementy zakłócające prace tachografu były doskonale ukryte. Można wręcz stwierdzić, że było to zrobione z niezwykłą pieczołowitością i miało cechy innowacyjności. Ostatecznie po wielu godzinach pracy uprawnionego serwisanta udało się zidentyfikować i wymontować wszystkie nieseryjne elementy. Łącznie ze złożeniem pojazdu do stanu pierwotnego zajęło to około 12 roboczogodzin.  

Wobec przewoźnika zostanie wszczęte postępowanie administracyjne. Na poczet grożącej przewoźnikowi kary pieniężnej została pobrana kaucja w kwocie 12.000 złotych, a dodatkowo przewoźnik musi pokryć koszty pracy serwisu.  

Na koniec kontroli kierowca przyznał, że tak dobre ukrycie elementów wyłącznika było możliwe tylko dla tego, że ten konkretny pojazd był po wypadku. Podczas naprawy blacharskiej, kiedy całe wnętrze kabiny było zdemontowane, przewoźnik podjął decyzje o montażu wyłącznika tak, by ukryć go za elementami, które zwykle nie są demontowane. Miało to zapobiec wykryciu przeróbki. Na szczęście nie ma wyłącznika doskonałego i „niewidzialnego” dla lubelskich inspektorów.