Powyżej: reportaż lokalnej telewizji
Pięć osób zginęło w wybuchu, do którego doszło w jednym z włoskich centrów dystrybucji paliw. Wszystkie ofiary śmiertelne to kierowcy ciężarówek, którzy w momencie zdarzenia znajdowali się w pobliżu swoich pojazdów.
Tragedia miała miejsce w poniedziałek przed południem, w miejscowości Calenzano nieopodal Florencji. Według wstępnych ustaleń, było to następstwem wycieku paliwa podczas załadunku jednej z cystern. Siła eksplozji uszkodziła infrastrukturę obiektu i wywołała potężny pożar, a skala ognia okazała się tak duża, że konieczne było całkowite zamknięcie ruchu na oddalonej o ponad pół kilometra autostradzie A1.
Tuż po zdarzeniu włoskie służby informowały o dwóch osobach zmarłych, dziewięciu rannych oraz trzech zaginionych. Niestety, po poszukiwaniach lista ofiar śmiertelnych wzrosła do pięciu osób, a każdą z nich okazał się kierowca ciężarówki, pracujący akurat przy załadunku swoich pojazdów. Byli to: Vincenzo Martinelli (51 lat, pozostawił żonę i dwójkę dzieci), Carmelo Corso (57 lat, pozostawił żonę i dwójkę dzieci), Franco Cirelli (50 lat, pozostawił partnerkę i dwójkę małych dzieci), Gerardo Pepe (45 lat, pozostawił partnerkę i jedno dziecko) oraz Davide Baronti (49 lat, pozostawił żonę i jedno dziecko).
Wyjaśnieniem przyczyn zdarzenia zajmuje się włoska prokuratura. Tymczasem włoskie związki zawodowe już ogłosiły środowy, czterogodzinny strajk generalny, połączony z demonstracją w pobliżu miejsca tragedii. Związkowcy przy tym podkreślają, że od 2020 roku zgłaszano poważne problemy z bezpieczeństwem instalacji paliwowej w Calenzano, w związku z czym poniedziałkowego wybuchu nie można traktować jako zaskakującego wypadku.