Elektryczne ciągniki już wkrótce będą stałym widokiem na polskiej autostradzie A2 oraz drodze ekspresowej S3. Firma DHL Supply Chain wdroży tam do użytku pięć ciężkich elektryków, wykorzystując je w ramach transportu intermodalnego.
Zacznę od wyjaśnienia, że DHL przygotował flotę 67 nowych naczep furgonowych, wyposażonych w pakiet huckepack, a więc przystosowanych do podnoszenia i umieszczania na wagonach. Pojazdy te zamówiono w firmach Kässbohrer oraz Wielton, a ich przeznaczeniem będzie obsługa dwóch stałych połączeń intermodalnych, na relacji Polska – Włochy oraz Polska – Wielka Brytania. Trasy te będą rozpoczynały się od załadunku towaru w Gorzowie Wielkopolskim, następnie naczepy przeciągnie się po drogach do Poznania, a tam odbędzie się ich przeładunek na wagony, by wysłać do zachodnich terminali.
Powyższy system zapowiada tysiące przejazdów między Gorzowem a Poznaniem i to właśnie z myślą o tej pracy DHL postanowił zamówić pięć ciągników siodłowych Volvo FM Electric. Pojazdy te będą obsługiwały około 350-kilometrowe „kółka”, odwożąc naczepy na pociągi, a następnie też je odbierając. W praktyce zapowiada to więc stosunkowo intensywną eksploatacje, w której mnóstwo będzie nie tylko przepinania, ale też jazdy z prędkością autostradową. Dlatego też DHL zainwestował od razu w dwie bardzo szybkie ładowarki, umieszczone na obu krańcach trasy i rozwijające moc 350W. W czasie standardowej, 45-minutowej pauzy przywróconą one w ciągniku nawet 40 procent zasięgu, a ewentualne pełne ładowanie baterii powinno zamknąć się w około dwie godziny. Warto też podkreślić, że prąd dla tych ładowarek ma pochodzić ze źródeł odnawialnych, w tym z paneli fotowoltaicznych montowanych na dachach magazynów, co oznacza faktycznie bezemisyjny transport.
Wszystkie pięć ciągników ma być gotowych od lipca, a pierwszy z nich miał swoją oficjalną inaugurację w dniu dzisiejszym. Okazało się to Volvo FM Electric z podwyższoną kabiną typu Globetrotter, elektrycznymi silnikami o łącznej mocy 660 KM, 12-biegową przekładnią typu I-Shift oraz zestawem sześciu baterii. W praktyce taki układ powinien zaoferować około 300-350 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, a także dynamikę na doskonałym poziomie. Choć nadwozia mają charakter sypialny, kierowcy każdego dnia wrócą do domów, nie odbywając odpoczynków w trasie. By natomiast regularne przepinanie lub wjeżdżanie w teren podmiejski było jak najmniejszym problemem, ciągniki zamówiono też z radarami martwego pola i z dodatkowym przeszkleniem na prawej stronie sypialni.
Jerzy Kozubiński z Nekli k/Wrześni, jeden z kierowców elektryków: