Średniej wielkości samochody dostawcze, doposażane w najmodniejsze dodatki, wykańczane lepszymi materiałami, delikatnie przestylizowane z zewnątrz i sprzedawane jako osobny model, pod inną nazwą – takich pojazdów jest na europejskich drogach coraz więcej. Dlatego też wprowadzając do oferty nową generację Experta, Peugeot przygotował także model Traveller, w zamyśle bardziej cywilny, czy wręcz luksusowy. Ma on konkurować z takimi samochodami jak Mercedes-Benz Klasy V, Volkswagen Multivan oraz Ford Tourneo Custom, nadając się na samochód rodzinny, auto do wożenia VIP-ów, czy też hotelową taksówkę. Czy jednak jadąc Travellerem naprawdę czuć, że jest to pojazd za jakieś 200 tys. złotych? A może dostawcze korzenie robią swoje i nadal jeździ się tutaj jak Expertem? Miałem okazję sprawdzić to na początku lata, zabierając Travellera na kilkudniowy wyjazd na Hel.
Na bogato!
Zacznę od wyposażenia. W testowym egzemplarzu było ono bowiem naprawdę dalekie od tego, co spotyka się w Peugeotach Expertach, nawet tych w konfiguracji osobowej. Dla przykładu, samochód miał wyświetlacz typu „head up”, pokazujący na szybie aktualne ograniczenia prędkości, czy też instrukcje od nawigacji. Przednie fotele były nie tylko podgrzewane i skórzane, ale miałby także funkcję masażu, a do tego doszedł świetny system audio, podświetlane szyberdachy z roletami i zestaw systemów bezpieczeństwa. Czujnik pasa ruchu mógł działać albo dźwiękowo, albo poprzez automatyczne skorygowanie kierownicy, a tempomat posiadał funkcję automatycznego utrzymywania odległości. Co jednak ważne, ta ostatnia dawała się wyłączyć. Jeśli natomiast chodzi o nawigację satelitarną, to wyposażono ją w sprawny system ostrzegania przed zatorami oraz faktycznie sprawdzające się prognozy pogody. Przez cały czas miało padać i jak to nad morzem, padało… 😉
Uzupełnieniem bogatej konfiguracji był też silnik. Mowa tutaj o świetnie znanej jednostce 2.0 BlueHDI, w najmocniejszej wersji, osiągającej 177 KM. W połączeniu z bardzo szybkim, 6-biegowym „automatem”, dawało to Travellerowi osiągi zawstydzające niejedno auto osobowe. Zaletą był też przy tym fakt, że HDI rozwijało swoją moc dosyć płynnie, bez nagłych napadów dynamiki. Jeśli zaś chodzi o skrzynię, to reagowała ona bardzo sprawnie, chętnie i szybko redukując przełożenia. Chcąc pojechać oszczędnie trzeba się wręcz pilnować lub po prostu przejść w tryb manualny, w którym biegi zmienimy łopatkami przy kierownicy. Dodam jeszcze, że testowy Peugeot Traveller miał absolutnie świetny układ gaszenia silnika na postoju. Działał on bowiem bardzo, bardzo szybko.
Pamiętajmy o pochodzeniu
Opisane powyżej elementy współgrały z bardzo dobrym wyciszeniem wnętrza, skutecznymi hamulcami, czy świetnymi reflektorami przednimi. Kiedy jednak Traveller wjeżdżał na kręta drogę, od razu można było przypomnieć sobie o jego pochodzeniu. Samochód prowadził po prostu jak samochód dostawczy średniej wielkości, będąc przy tym francusko miękkim. Układ kierowniczy nie dawał większego wyczucia, a w zakrętach nadwozie lubiło się wychylać, czy „nurkować”. Jeśli ktoś więc szuka samochodu do szybkiej jazdy, niech szuka dalej.
Traveller jest za to świetną propozycją dla lubiących oszczędną jazdę. W czasie jazdy autostradą, utrzymując 130-140 km/h, samochód palił około 8 litrów. Na drogach krajowych, przy spokojnym taktowaniu, apetyt spadał zaś do 6 litrów.
A skoro już była mowa o pokrewieństwie z Expertem, to warto wspomnieć o kolejnych tego przykładach. Rzeczą, którą Traveller odziedziczył po roboczym bracie, są niestety bardzo małe lusterka boczne oraz zauważalne przesunięcie kierownicy w bok względem fotela. Brakowało mi też jakiejś wygodnej podpórki pod lewą rękę, jako że do drzwi łokieć ma za daleko. W aucie o takim charakterze, drugi podłokietnik naprawdę powinien się znaleźć.
Kopnij pod zderzak, a drzwi się otworzą
Są też rzeczy, które Peugeot Travellera na szczęście odziedziczył po Expercie. Doskonałym przykładem jest tutaj deska rozdzielcza – wyposażona w liczne schowki, pochylona w odpowiednią stronę i nieskomplikowana w obsłudze. Klimatyzacji nie obsługuje się przez panel dotykowy, co jest bardzo dobrą wiadomością, a jednocześnie nie brakuje punktów ładowania. Co więcej, przy fotelu pasażera znajdziemy nawet gniazdo 230V.
Samo wnętrze jest praktyczne, ustawne i wygodne. Kierowca ma do dyspozycji bardzo dużo miejsca, także w zakresie odsuwania fotela do tyłu. Dzięki temu mocno ścięty przedni słupek nie przeszkadzał mi przy wsiadaniu tak bardzo, jak w Expercie. Jak najbardziej zadowalająca jest też regulacja kierownicy, wygodnie spłaszczonej od dołu. Ponadto tylne siedzenia można bardzo łatwo przesuwać oraz składać, dowolnie dobierając przestrzeń na nogi oraz bagaże. Cały ten system działa bez użycia dużej siły, natomiast fotele, ze swoją skórzaną tapicerką oraz regulacją pochylenia, były jak najbardziej komfortowe. Nie brakowało też miejsc na napoje, czy siatek na podręczne rzeczy.
Otwieranie bocznych drzwi w praktyce:
Testowa wersja miała bardzo duży rozstaw osi, wynoszący 3275 milimetrów, ale za to jej długość całkowita nie przekraczała 5 metrów (4956 mm). Czy to optymalny wariant do jazdy w osiem osób? Na krótszych dystansach jak najbardziej – fotele da się ustawić tak, że każdy będzie zadowolony, a jednocześnie pojedyncze walizki zmieszczą się w bagażniku. Ponadto zaletą jest wysoka linia okien oraz otwierana tylna szyba – dzięki temu można ładować naprawdę wysoko. Na dłuższe dystanse warto jednak zainteresować się przedłużoną wersją Long, która również trafiła do oferty. Jest ona dłuższa o 35 centymetrów, co oznacza wyraźnie pojemniejszy bagażnik. Ładowność? Ta wypadła bardzo dobre, wynosząc 1115 kilogramów przy 2,8 tony DMC.
A na koniec zostaje pochwała dla pomysłu, który w Expercie docenią kurierzy, a w Travellerze osoby robiące zakupy. Mowa tutaj o automatycznie otwieranych drzwiach bocznych, które uruchomimy szybkim wsunięciem stopy pod zderzak, bez konieczności sięgania do kluczyka lub też klamki. Oczywiście wydarzy się to tylko w sytuacji, gdy ten klucz będziemy mieli przy sobie i samochód uzna w ten sposób, że jesteśmy jego właścicielami. System ten naprawdę działa, jest szybki i łatwy w obsłudze, a jednocześnie trudno go nie polubić.
Podsumowanie
Z racji bardzo bogatego wyposażenia, „miękkiej” charakterystyki układu jezdnego, a także mocnego i oszczędnego silnika, Peugeot Traveller wydaje się świetnym pojazdem do pokonywania dużych odległości na autostradach. Poza pewnymi uchybieniami dotyczącymi otoczenia kierowcy, wnętrze jest naprawdę przyjemne i wygodne, a do tego samochód zachował sensowne właściwości użytkowe. Pozostaje tylko pytanie ile to wszystko kosztuje?
Traveller o standardowej długości nadwozia, ze 177-konnym silnikiem, automatyczną skrzynią biegów, w bardzo bogatej wersji wyposażeniowej Allure, to wydatek 197 500 złotych brutto. Chcąc natomiast mieć wersję przedłużoną, musimy dodać do tego jeszcze 4 tysiące. Co więcej, nie wszystkie opisywane elementy wyposażenia są standardowe. Na przykład za aktywny tempomat oraz system ostrzegania przed kolizją dopłacimy kolejne 4 tysiące, podobnie jak za czujniki parkowania z kamerą. Płaci się też za nawigację, wycenioną na 2,4 tys. złotych. Ostatecznie można więc powiedzieć, że za takie auto jak testowe, zapłacimy jakieś 220-230 tys. złotych. To oczywiście mnóstwo, mnóstwo pieniędzy, ale niemiecka konkurencja potrafi być znacznie droższa, podobne kwoty osiągając jeszcze bez podatku VAT.
Dodatkowe zdjęcia:
I taka ciekawostka – oświetlenia bagażnika, które może być też latarką: