Peterbilt 379 w transporcie po kraju – przewóz ładunków w krótkiej chłodni

Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Trucksfoto.com.

To zdjęcie zostało wykonane w Europie, w Polsce, konkretnie na obwodnicy Trójmiasta. Mimo to widoczny na nim Peterbilt 379 nie jest ciężarówką typowo pokazową, lecz wykonuje normalną pracę, przewozi ładunek, a nawet może potrzebować agregatu chłodniczego. Spójrzmy więc skąd wzięła się ta sytuacja oraz jakich parametrów można spodziewać się w ciągniku.

Za tym wyjątkowym przedsięwzięciem stoi Michał Dampc spod Kartuz, zawodowo zajmujący się kateringową obsługą wydarzeń, a prywatnie będący wielkim miłośnikiem amerykańskich ciężarówek. Dlatego w 2021 roku wszedł on w posiadanie słynnego Kenwortha W900L z 1997 roku, wyposażonego w 500-konny silnik Detroit Diesel Series 60 oraz przestronną sypialnię typu Aerodyne. To jeden z dwóch egzemplarzy tego modelu, które w latach 90-tych trafiły do Polski w ramach oficjalnej, europejskiej dystrybucji, na zamówienie popularnej wówczas firmy papierniczej TOP-2000. Sprzęt ten opisywałem już kiedyś w dłuższym artykule, pod tym linkiem: Polska, druga połowa lat 90 i trasy po kraju fabrycznie nowym Kenworthem W900.

Kenworth należący do Michała, z Peterbiltem na naczepie:

Dwa lata później, w 2023 roku, Michałowi udało się zakupić kolejny amerykański ciągnik. Tym razem okazał się to pojazd otaczany w Ameryce największym kultem, czyli Peterbilt, dodatkowo wyposażony w silnik najbardziej kultowej marki, czyli Caterpillara. Konkretnie mowa o Peterbilcie 379 z 2003 roku, który przez lata pracował w Polsce jako ciężarówka typowo reklamowa. Był on przy tym utrzymywany w pełnej sprawności, ale pod względem stanu wizualnego zdążył się niestety zmęczyć. Dlatego nowy właściciel zdecydował się na pewien remont, dopiero pod koniec 2024 roku wyjeżdżając tym pojazdem na drogi.

Wspomniany Caterpillar to model C15 – rzędowa, sześciocylindrowa jednostka, ceniona w swojej ojczyźnie za trwały i niezwykle dynamiczny charakter, choć niezbyt łaskawie obchodząca się z paliwem. Jej poważanie jest tym większe, że C15 był ostatnim Caterpillarem do dalekobieżnych ciągników siodłowych, a później firma całkowicie wycofała się z tego rynku, nie chcąc ponosić wysokich kosztów związanych z normami emisji spalin. Do tego doszła typowo amerykańska, manualna skrzynia biegów, oferująca 10 przełożeń w układzie 5+5. Działa ona oczywiście w sposób niezsynchronizowany, wymagając podwójnego wysprzęglania lub wyczucia jazdy bez sprzęgła, a obsługa odbywa się ze pośrednictwem olbrzymiego drążka, sięgającego do ramion kierowcy.

Widok na drogę zza kierownicy Peterbilta:

Rzut oka do kabiny sypialnej Peterbilta:

Jeśli chodzi o miejsce pracy, to 22-letni Peterbilt nadal oferuje klasyczną, ręcznie składaną kabinę o szerokości zaledwie 1,9 metra, ciaśniejszą niż w niejedynym aucie osobowym, ale za to zwieńczoną naprawdę sporą sypialnią. Pochodzenie tego nadwozia sięga jeszcze lat 70-tych ubiegłego wieku, a Michał założył nawet reflektory z tej epoki, przełożone z poprzednika, czyli zabytkowego Peterbilta 359. Poza tym klasycznego charakteru dodaje układ osi 6×4, długa rama, piękny dźwięk z kominów układu wydechowego oraz legendarny, dudniący hamulec dekompresyjny typu „jake brake”. Wszystko to daje wyjątkowe wrażenia z jazdy, rekompensując wspomniane już spalanie, w cyklu pusto-pełno sięgające około 40 l/100 km.

Napisałem „pusto-pełno”, gdyż kupując oba wymienione pojazdy Michał przyjął bardzo nietypowy plan. Otóż miały to być nie tylko ciężarówki hobbystyczne, ale też narzędzia do wykonywania realnej pracy. Jak bowiem twierdzi, nic nie daje większej radości niż wykorzystanie tego sprzętu zgodnie z przeznaczeniem, przemierzając europejskie drogi w amerykańskiej kabinie. Dlatego, poza wynajmowaniem samych ciągników do różnego rodzaju akcji marketingowych, Michał rozpoczął pracę z ładunkami. Przede wszystkim są to zadania z jego własnej firmy kateringowej, gdzie Peterbilt lub Kenworth obsługują na przykład ciężkie dostawy piwa na duże wydarzenia. Są to trasy sporadyczne, ale za to mogą one prowadzić w najróżniejsze części kraju. Pojazd zaczęły też pomagać w zaprzyjaźnionej firmie z branży spożywczej, nawet kilkanaście razy w miesiącu potrzebującej przewozu mrożonek na lokalnych trasach w okolicach Trójmiasta. I stąd też wzięło się zdjęcie, które możemy zobaczyć nad tekstem.

Oczywiście wykonywanie takich przewozów nie byłoby możliwe bez spełnienia kwestii formalnych. Główną przeszkodą do pokonania była tutaj długość zestawu, wszak w Polsce nie istnieje coś takiego, jak zezwolenie na dłuższy zestaw z podzielnym ładunkiem. Dlatego Michał pozyskał krótką chłodnię marki Krone, pracującą niegdyś dla sieci supermarketów i mieszczącą się z Peterbiltem lub Kenworthem w standardowe 16,5 metra. Pojazd ten oferuje 27 miejsc paletowych i otrzymał nowe, diodowe oświetlenie, przystosowane do instalacji 12V, którą znajdziemy w amerykańskim ciągniku. Poza tym ciągniki muszą regularnie przechodzić badania techniczne, a także mieć na pokładzie europejskie tachografy. W obu przypadkach są to urządzenia analogowe, z uwagi na montaż przeprowadzony wiele lat temu.