Trzeci już tydzień stycznia muszę oczywiście rozpocząć od kolejnych informacji na temat pensji minimalnej w Niemczech. Po opublikowaniu oświadczeń wymaganych teraz przez wielu niemieckich zleceniodawców (TUTAJ i TUTAJ), przedstawieniu nowej sytuacji na giełdach ładunków (TUTAJ), zapoznaniu się z postulatami największych przewoźników z polskimi rejestracjami (TUTAJ), a także opublikowaniu komunikatu przez Ambasadę RP w Berlinie (TUTAJ), czas na odpowiedź na kolejne pytanie – co na to duzi zleceniodawcy działający w Polsce? Czy ich zdaniem od lutego w Niemczech faktycznie rozpoczną się masowe kontrole? Odpowiedzi na to pytanie udzielę na przykładzie dwóch dużych firm – PKS Gdańsk-Oliwa oraz DSV Road.
Obie wymienione powyżej firmy wydały w ostatnim czasie tzw. „newsy prasowe”, w których poruszany jest temat MiLoG, czyli „Mindeslohngesetz”, po niemiecku „przepisy dot. pensji minimalnej”. DSV jasno daje tutaj do zrozumienia, że dopóki sami Niemcy nie stwierdzą inaczej, lepiej jest przestrzegać wszystkich nowych przepisów, począwszy od zgłaszania planowanej obecności kierowców w Niemczech do urzędów, skończywszy na wypłacaniu im odpowiednich pensji. Nic wskazuje bowiem na to, żeby Niemcy mieli nie skorzystać ze swoich nowych przepisów, skoro jak na razie nikt im tego przecież nie zabronił. Czy natomiast ktoś im tego w ogóle zabroni? Tego nie wiadomo, bo m.in. Komisja Europejska poproszona przez rozmaite strony o zbadanie sprawy cały czas nie wyraziła swojego komentarza.
Poniżej można przeczytać wypowiedź Piotr W. Krawieckiego, Prezesa Zarządu DSV Road, która znalazła się w tekście opublikowanym przez tę firmę:
– Dopóki strona niemiecka nie przedstawi innej wykładni przepisów ustawy MiLoG o minimalnym wynagrodzeniu rekomendowałbym skrupulatne przestrzeganie niemieckich wymogów. Warto zaznaczyć, że polskie firmy transportowe, przy realizacji przewozów po terytorium Niemiec, płacą swoim kierowcom łącznie, z różnych tytułów nawet więcej niż wymagane nowym prawem 8,5 euro za godzinę. Obecnie nie jest jednak pewne, czy ustawa odnosi się do wszystkich elementów wynagrodzenia. Tymczasem pensja kierowcy ma wiele składników m.in. część zasadniczą, premie za liczbę przejechanych kilometrów i oszczędność paliwa, a także a także różnego rodzaju ryczałty.
Również PKS Gdańsk-Oliwa jest zdania, że pensja minimalna może bezpośrednio dotyczyć polskich firm transportowych, powołując się przy tym na analizę dokonaną przez dwie niemieckie kancelarie prawne. W swoim tekście Czy 8,5 Euro/H zabije Twoją firmę?, trójmiejskie przedsiębiorstwo podkreśla, że sprawa dotyczy także tranzytu. Co więcej, podkreśla ono, że owe 8,5 euro brutto ma być liczone wyłącznie na pensję podstawową, bez dodatków. Interesująca jest tutaj jeszcze informacja na temat dokumentowania i zbierania potwierdzeń czasu pobytu danych kierowców w Niemczech. W sytuacji, w której kierowca ma umowę o pracę i za każdą przepracowaną godzinę otrzymuje minimum 8,50 euro brutto, niezależnie od kraju pobytu, wówczas takiej dokumentacji prowadzić podobno nie trzeba, gdyż umowa o pracę mówi sama za siebie. PKS Gdańsk-Oliwa wylicza, że taki kierowca z umową o pracę kosztowałby firmę około 6 tys. zł brutto miesięcznie. Co ważne, miałaby to być w całości zwykła „pensja”, a nie popularna „podstawa” plus liczne dodatki. Czyżby zapowiadało to koniec wynagrodzeń, w których tylko minimum krajowe jest pensją, natomiast reszta trafia do kierowcy w postaci premii, dodatków i diet?
Jak zgłaszać kierowców? Co z pierwszymi kontrolami? Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ i TUTAJ.