Ostatni samochód ciężarowy marki Pegaso, reprezentujący słynny niegdyś model Troner, wyjechał z fabryki 12 lipca 1994 roku. To oznacza, że hiszpańska marka zakończyła swoją historię dokładnie 30 lat temu, będąc całkowicie wchłoniętym przez swojego nowego właściciela, włoską firmę Iveco. Mimo to na hiszpańskich drogach nadal da się spotkać pracujące „Pegazy”, co pokazuje powyższe zdjęcie, nadesłane przez Czytelnika Pawła.
Prezentowana fotografia, wykonana 30 lipca 2024 roku, przedstawia Pegaso Troner 1236.38, ładujące się pod jedną z hiszpańskich firm. Pojazd ten okazuje się dobrze znany w hiszpańskim światku miłośników Pegaso, właśnie dlatego, że nigdy nie zaprzestał wykonywania codziennej pracy i już na początku bieżącej dekady przekroczył 2,5 miliona kilometrów przebiegu. Jednocześnie ciężarówka ma olbrzymią wartość historyczną, gdyż zachowała się w świetnym stanie wizualnym i ma na sobie mnóstwo coraz cenniejszych detali. To między innymi cztery światła przeciwmgielne o żółtej barwie, fabryczne oklejenie z pegazami, długa lista emblematów, a nawet podświetlany trójkąt na dachu, oznaczający niegdyś w Hiszpanii pojazd ciągnący naczepę lub przyczepę.
Zbliżenie na omawiany pojazd:
Osobom nieznającym historii marki Pegaso trzeba wyjaśnić pewną zasadniczą kwestię, mianowicie: dlaczego prezentowany ciągnik wygląda jak DAF z innym znaczkiem? Tutaj trzeba cofnąć się do lat 80-tych ubiegłego wieku, gdy zarówno hiszpańskie Pegaso, jak i holenderski DAF zmagały się ze słabnącą sprzedażą oraz problemami finansowymi. By więc utrzymać się na coraz bardziej wymagającym rynku, unikając wchłonięcia przez któregoś z konkurentów, firmy postanowiły połączyć swoje siły, wspólnie opracowując nową generację ultranowoczesnych kabin. Tak zrodziła się spółka o nazwie Cabtec, w ramach której holenderscy oraz hiszpańscy inżynierowie ramię w ramię pracowali nad nowym nadwoziem, mającym łączyć w sobie dopracowaną aerodynamikę oraz przestronne miejsce pracy. Efekt tych prac ujrzał światło dzienne w 1987 roku, najpierw pod nazwą Pegaso Troner, a kilka miesięcy później jako DAF 95 ATi.
Choć oba modele były nadwoziowymi bliźniakami, mocno różniły się od strony technicznej. Korzystały z innych podwozi oraz silników, co w praktyce oznaczało dwa wyraźnie różne produkty. Pegaso stworzyło wręcz dla modelu Troner nową generację swojego silnika, która w modelu 1236.38 miała 12 litrów pojemności, 360 KM mocy oraz 1523 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Jednostka ta została wyposażona w turbodoładowanie oraz intercooler, a także miała bardzo nowoczesną jak na owe czasy konstrukcję z czterema zaworami na każdy cylinder, co dumnie obwieszczano emblematem „24v” na kabinie. Jeśli chodzi o przekazanie napędu, to standardowo stosowano tutaj 16-biegową przekładnię marki ZF, działającą w sposób zsynchronizowany.
Wnętrze Pegaso Troner:
Pegaso Troner TX, czyli wersja z wysokim dachem:
Dla porównania, DAF 95 ATi Space Cab:
Jak to się natomiast stało, że Pegaso zniknęło z rynku już 30 lat temu, podczas gdy DAF istnieje do dzisiaj, a wręcz oferował w Europie kabinę typu Cabtec jeszcze do początku bieżącego roku? Prawda jest taka, że w przypadku obu firm wprowadzenie nowej, bardzo nowoczesnej kabiny nie zapewniło natychmiastowego ratunku. Pegaso Troner co prawda dobrze przyjęło się wśród hiszpańskich przewoźników, ale słabo sprzedawało się na eksport, przez ograniczoną znajomość marki i słabą sieć handlowo-serwisową. W 1990 roku firma dotarła więc do momentu, w którym nie była w stanie samodzielnie kontynuować działalności. W 1990 roku sprzedano ją do włoskiego Iveco, a przy okazji DAF przejął wszystkie udziały w spółce Cabtec, uzyskując tym samym pełne prawa do dalszego rozwoju nowej kabiny. Dlatego w 1994 roku Pegaso Troner całkowicie pożegnało się z rynkiem, a jego miejsce w madryckiej fabryce zajęły ciężkie modele marki Iveco. To też wyjaśnia czego wielu Hiszpanów eksploatuje dzisiaj Stralisy oraz S-Waye, naklejając na kabinach pegazy.
Tymczasem DAF popadł w równie poważne problemy ledwie 2-3 lata później. W 1992 roku firma musiała wnioskować o pomoc finansową od holenderskiego rządu, krótko później objęto ją sądowym nadzorem, a w 1993 roku ogłoszono całkowitą upadłość, odsyłając pracowników do domów. Z ratunkiem przyszli jednak byli menadżerowie firmy, którzy postanowili złożyć się na odkupienie upadłego przedsiębiorstwa, wykorzystując do tego także prywatne środki. Następnie przeprowadzili skuteczną restrukturyzację, przywrócili produkcję i zdołali zachować markę DAF na rynku. Trzy lata później odrodzoną firmę sprzedano Amerykanom, w postaci koncernu Paccar, a zaraz potem kabina z projektu Cabtec przeszła duża modernizację, rozpoczynając długą serię sukcesów pod symbolem „XF”. Więcej na ten temat: Całkowita upadłość firmy DAF, czyli jak w 1993 roku „wielka siódemka” tymczasowo się skurczyła