Parkingowe kontrole trzeźwości z 10 lutego – cztery przymusowe postoje, jedna nowość oraz narkotyki

Z małym opóźnieniem, ale jest – kolejne podsumowanie niedzielnych kontroli trzeźwości na parkingach dla ciężarówek w niemieckim landzie Hesja. Przy okazji nie brakuje też pewnej nowości, która dotychczas w tego typu komunikatach się nie pojawiała.

W samej tylko północnej Hesji policja przeprowadziła 172 parkingowe, prewencyjne kontrole. W 26 przypadkach alkomat wskazał zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. W czterech przypadkach dopuszczalny limit został przekroczony, a wobec kierowców zastosowano „środki zapobiegawcze”. Każdy z tych czterech przypadków został też pokrótce opisanych.

Najwyższy wynik, mianowicie 1,77 promila, wykazało badanie 36-letniego kierowcy z Ukrainy. Mężczyzna ten odbywał przerwę na rasthofie Lohfeldener Rüssel przy autostradzie A7. Policjanci zatrzymali mu dokumenty transportowe i zapowiedzieli kolejną, poranną kontrolę.

Na tym samym parkingu spotkano też 56-letniego Bułgara, który wykazał 1,70 promila. Mężczyzna był przekonany, że do rana zdąży wytrzeźwieć. Nie było to jednak takie pewne, gdyż te 1,70 promila „wydmuchał” o godzinie 21, a w trasę miał ruszyć o godzinie 6. Podobnie więc jak w poprzednim przypadku, do rana kierowca stał bez dokumentów.

Kolejny przypadek to 31-letni Bułgar, który stał na rasthofie Elsinger Höhe przy autostradzie A44. Kierowca miał w wydychanym powietrzu 1,45 promila alkoholu, a policja postanowiła zabezpieczyć go na aż dwa sposoby. Nie tylko odebrała mu dokumenty transportowe, ale też tymczasowo zatrzymała kluczyki. Ich zwrot miał być możliwy dopiero rano.

Czwarty przypadek to natomiast wspomniana nowość. Nie miał on bowiem miejsca ani na rasthofie, ani na typowo autostradowym parkingu. Zamiast tego, 48-letniego kierowcę z Rumunii zastano na malutkim placu w miejscowości Lohfelden, przy ulic Max-Planck-Straße. Jak więc widać, Niemcy rozszerzają swoje kontrole także na bardziej nietypowe miejsca. Jaki był natomiast wynik? Rumun został przebadany około godziny 22, a alkomat wskazał 1,51 promila. Po raz kolejny Niemcy musieli więc zabrać dokumenty, by upewnić się, że nietrzeźwy kierowca nie ruszy w trasę zbyt wcześnie.

Poza tym, podobnie jak w ubiegłym tygodniu, policjanci trafili także na kierowcę korzystającego z narkotyków. 33-letni Niemiec został zatrzymany w czasie jazdy, około godziny 22.45, na drodze B253 między Fritzlar oraz Ungedanken. Funkcjonariusze sprawdzili jego mocz pod kątem zawartości narkotyków, wykrywając przy tym ślady kilku zakazanych substancji. Ta kontrola musiała się więc zakończyć na komisariacie, gdzie 33-latek przeszedł badanie krwi i usłyszał zarzuty posiadania narkotyków, a także prowadzenia pod ich wpływem.

Wyjaśnienie dla niezorientowanych:

Policja z niemieckiego landu Hesja postanowiła walczyć z kierowcami, którzy przesadzają z weekendowym spożywaniem alkoholu. W związku z tym zaczęto organizować niedzielne kontrole trzeźwości, prowadzone wieczorem, tuż przed końcem zakazu tonażowego dla samochodów ciężarowych.

Policja nie wystawia mandatów, jako że nie ma ku temu prawnej podstawy. Stosowany jest jedynie środek zapobiegawczy, mający upewnić policjantów, że dany kierowca nie ruszy zbyt szybko w trasę. Kto więc ma w niedzielę wieczorem ponad 0,5 promila, musi liczyć się z zatrzymaniem dokumentów, założeniem blokady na koło, czy nawet tymczasowym odebraniem kluczyków.

Jeśli ktoś „osiągnie” na alkomacie naprawdę wysoki wynik, musi się liczyć z postojem co najmniej do poniedziałku rano. Wówczas policja wraca na plac, dokonuje kolejnej kontroli trzeźwości i w oparciu o nią może zwrócić kluczyki i dokumenty, czy też zdjąć blokadę.

Co ważne, zasłonięte firanki i śpiący kierowca to dla policjantów żadna świętość. Jak wyjaśniałem w tym artykule, policja może nas obudzić nawet po godzinie 22, tylko w celu przeprowadzenia kontroli. Ponadto, choć wszystko odnosi się do końca zakazów tonażowych, kierowcy “busów” też mogą spodziewać się kontroli.