Paraliż powrotów z Wielkiej Brytanii – w piątek nadejdzie apogeum problemów

Sprostowanie: sprawa dotyczy kwietnia, marzec był pomyłką, bardzo przepraszam

Zatory nad Kanałem La Manche, które sparaliżowały ruch w miniony weekend, miały zostać rozładowane jeszcze na początku tygodnia. Do niczego takiego jednak nie doszło, a brytyjska autostrada M20 nadal służy jako tymczasowy parking dla ciężarówek. Prowadzi się tam tak zwaną „Operację Brock”, a więc ciężarówki ustawiane są bezpośrednio na jezdni, kierowcy nie mają przy tym do dyspozycji żadnego zaplecza sanitarnego i stoją tak przez kilkanaście godzin.

Główną przyczyną takiego stanu rzeczy są przedłużające się problemy z operatorem P&O Ferries. Od kiedy firma ogłosiła wielką restrukturyzację, na czele ze zwolnieniem 800 osób, trzy z jej jednostek nadal nie powróciły na trasę Dover-Calais. Ciężarówki muszą więc korzystać z promów DFDS lub pociągów Eurotunnelu, przy czym odnotowuje się niestety niewystarczającą przepustowość. Dodatkowo sytuację komplikują też silne wiatry oraz zbliżająca się Wielkanoc, która zwiększyła ruch pasażerski. I właśnie tutaj dochodzimy do szczególnie złych doniesień.

DFDS wydało ostrzeżenie dla pasażerów, dotyczące dni 8-10 kwietnia. W związku z przedwielkanocnymi wyjazdami, firma spodziewa się wówczas rekordowego natężenia ruchu i jeszcze większych problemów z przepustowością. Jeśli więc obecne zatory nie zostaną rozładowane do piątku rano, weekend może je tylko spotęgować. Co więcej, dotychczas DFDS obsługiwało wszystkich pasażerów posiadających bilety na P&O, w ramach umowy zawartej między tymi firmami. Dni 8-10 kwietnia mają być jednak wyjątkiem i wówczas posiadacze biletów na P&O nie będą mogli skorzystać z usług z DFDS. Oto potwierdzenie tej informacji, zamieszczone na Twitterze: