Paliwo droższe o 33%, państwo zarobi 600% więcej – bankructwa nawet w Norwegii

Rekordowo wysokie ceny oleju napędowego zaczynają doskwierać także najbogatszym krajom Europy, a nawet tym państwom, które wydobywają ropę naftową. Bankructwami w branży transportowej grożą już nawet Norwegowie, a w ich sytuacji wydaje się to naprawdę bardzo symboliczne.

W porównaniu z cenami z 1 stycznia, olej napędowy jest obecnie w Norwegii o 33 procent droższy. Zapowiada się też dalsze podwyżki i wiele firm transportowych staje przed widmem utraty rentowności. Wszystko to zaś w sytuacji, gdy norweskie wydobycie ropy naftowej przynosi rekordowe zyski, z uwagi na wysoki popyt oraz gwałtownie rosnące ceny. Jak wskazują najnowsze szacunki, Norwegia może zarobić na tym nawet sześciokrotnie więcej niż pierwotnie zakładano w tegorocznym budżecie.

W tej sytuacji oburzenie przewoźników jest szczególnie uzasadnione. I dlatego też norweskie firmy transportowe domagają się specjalnego programu, nazwanego „Professional diesel”. W jego ramach firmy wykorzystujące olej napędowy do pracy – w tym przede wszystkim przewoźnicy – miałyby otrzymywać pełen zwrot opłat paliwowych. W praktyce olej napędowy byłby więc dla nich znacznie tańszy, podczas gdy użytkowników prywatnych, jeżdżących autami osobowymi, nadal obowiązywałyby wyższe ceny.

Swoją drogą, to odwrotność programu wdrożonego w Polsce. Nasza „tarcza antyinflacyjna” obniżyła podatek VAT od paliwa, a to okazało się zmianą wyłącznie dla klientów „nieprofesjonalnych”. Paliwo potaniało bowiem dla użytkowników aut osobowych, nieprowadzących działalności gospodarczej, podczas gdy przewoźnicy płacili de facto tyle samo (lub ostatecznie więcej), z racji odliczania pełnego podatku VAT.