„Pakiet Mobilności” może zależeć od pięciu osób – wśród nich m.in. Polak oraz prezes MAN-a

Od kiedy tylko wystartowały prace nad „Pakietem Mobilności”, przypisuje się im pewną formę walki między interesami wschodnich oraz zachodnich przewoźników. Kto natomiast wyjdzie z tej walki zwycięsko, dopasowując nowe, transportowe przepisy do swoich potrzeb? Pewną odpowiedź na to pytanie opublikował ostatnio renomowany, brukselski dziennik „Politico”.

Dziennikarze gazety wytypowali pięć konkretnych osób, które ich zdaniem mogą mieć największy wpływ na prace nad „Pakietem Mobilności”. Innymi słowy, to właśnie oni mają zadecydować o tym, jaki będzie ostateczny kształt nowych przepisów. I co ciekawe, na liście wcale nie ma pięciu polityków. Jest ich bowiem tylko trzech, natomiast pozostałe dwie osoby to szef polskiego stowarzyszenia przewoźników oraz prezes niemieckiej marki samochodów ciężarowych.

W przypadku polityków sprawa wydaje się oczywista. Do najbardziej wpływowej piątki trafił między innymi Jean-Baptiste Djebbari, czyli francuski minister transportu. W bardzo wyraźny sposób reprezentuje on interesy małych francuskich firm oraz ich pracowników. To natomiast oznacza jak najbardziej szczelną ochronę zachodnich rynków przed wschodnioeuropejskimi przewoźnikami.

Drugi polityk to Ismail Ertug z Niemiec, który wyjątkowo silnie zaangażował się w walkę z „socjalnym dumpingiem” w branży transportowej. Jednocześnie zajmuje on istotną pozycje w grupie parlamentarnej odpowiedzialnej za prace nad tymi przepisami. Osobiście raportował w kwestii trzech zapisów „Pakietu Mobilności” i silnie nalega na jak najszybsze wprowadzenie nowego prawa w życie.

Trzecia osoba ze świata polityki to Rosen Żelazkow, czyli minister transportu z Bułgarii. Zdaniem „Politico”, to właśnie on ma pełne predyspozycje, by przewodzić całej koalicji przeciwnej „Pakietowi Mobilności”, złożonej z Bułgarii, Rumunii, Polski, Węgier, Litwy oraz Łotwy. Jak zaś sam twierdzi, w swoim obecnym kształcie „Pakiet Mobilności” jest niesprawiedliwy, nieproporcjonalny oraz dyskryminujący względem przewoźników z jego kraju.

Pierwszą osobą spoza świata polityki jest Joachim Drees, czyli prezes firmy MAN. „Politico” doceniło rolę MAN-a w rozwijaniu samochodów ciężarowych z autopilotami. Jako przykład wskazuje przede wszystkim testy prowadzone na niemieckiej autostradzie A9, w ramach zautomatyzowanych konwojów z firmy DB Schenker (więcej na ten temat tutaj). Dziennikarze „Politico” są przekonani, że rozwój takich technologii w dużej mierze zależy od przepisów regulujących charakter pracy kierowców ciężarówek. Stąd też prezes MAN-a na omawianej liście.

A na koniec zostawiłem nam osobę najciekawszą, czyli naszego rodaka. Otóż do grona pięciu osób najważniejszych dla „Pakietu Mobilności” trafił Maciej Wroński (zdjęcie poniżej), czyli prezes  związku pracodawców „Transport i Logistyka Polska”. Jest to organizacja zrzeszająca dużych przewoźników, w tym także polskie oddziały przedsiębiorstw zachodnich. Jak podkreśla „Politico”, ten jeden związek oznacza aż 70 dużych firm, których profity w dużej mierze zależą od kształtu „Pakietu Mobilności”. Dlatego też  Maciej Wroński jest osobą, która ma tutaj wyjątkowo dużo do zyskania lub do stracenia. To zaś bezpośrednio przekłada się na jego determinację, by – jak sam twierdzi – kształt nowych przepisów nie zakłócał konkurencyjności oraz podstawowych swobód rynku wewnętrznego.