Półtora roku temu, w nocy z 22 na 23 września 2023 roku, pod szwedzką autostradą E6 oraz pobliskim parkingiem dla ciężarówek osunęła się ziemia. Dla przewoźników oznaczało to wprost olbrzymie straty, wymownie przedstawione w następującym, ubiegłorocznym artykule: Naczepa z łososiem otwarta po 9 miesiącach – ostatnia akcja przy E6 w Szwecji. Czy natomiast istnieje realna szansa pociągnięcia tutaj kogokolwiek do odpowiedzialności? Odpowiedź na to pytanie pojawiła się raporcie Szwedzkiej Komisji Badania Wypadków.
Wbrew pierwotnym podejrzeniom, osuwisko nie miało związku z niekontrolowanym działaniem wody, wycinką lasów lub ogólną dewastacją gruntów. Zamiast tego śledczy wskazali na inny, znacznie bardziej konkretny powód, jakim było składowanie gruntu oraz gruzu z wykopalisk, prowadzone na terenie sąsiadującym z autostradą. Składowisko to zostało zorganizowane przez dewelopera, który stawiał w okolicy nowe budynki, prowadził związane z tym prace ziemne i postanowił wykorzystać wolne miejsce na urobek.
Twórcy raportu twierdzą, że składowisko utworzono bez uwzględniania lokalnych warunków gruntowych. Dlatego, gdy nadeszła długotrwała pora deszczowa, grunt i gruz zaczęły napierać na glinę, w efekcie doprowadzając do olbrzymiego osuwiska, niszczącego autostradę na długości około 400 metrów. Jak też wskazują obecne podsumowania, wywołało to straty na łączną kwotę około 550 milionów koron, a więc równowartość ponad 200 milionów złotych.
Czy deweloper zostanie teraz oskarżony o spowodowanie całej katastrofy? Wiele na to wskazuje, ale ostateczny akt oskarżenia ma zostać wniesiony przez prokuraturę dopiero po opublikowaniu ostatecznej wersji raportu, prawdopodobnie w przyszłym miesiącu. Trzeba bowiem podkreślić, że dokument omawiany w tym artykule jest dopiero wstępną wersją raportu, która w niekontrolowany sposób wyciekła do szwedzkich mediów. Sytuacja ta została już potwierdzona przez samą Szwedzką Komisję Badania Wypadków.
