Opowieść o fabrycznej kabinie Globetrotter XXL i jej drodze do Polski przez Australię, Norwegię i Anglię

globetrotter_xxl_volvo_szczecin

To będzie opowieść z cyklu „wyjątkowo ciekawa historia zainspirowana przypadkowym zdjęciem”. Czytelnik „Voyoo” uwiecznił bowiem ostatnio na jednej ze szczeciński ulic Volvo FH16, które wyglądało na egzemplarz z przedłużoną kabiną. Samochód miał przy tym typowo skandynawską konfigurację, choć okazał się własnością polskiej firmy transportowej, mianowicie słynnego TS Express. Skąd jednak wzięła się w nim ta pokaźna kabina? Czy to efekt jakiejś nieautoryzowanej modyfikacji, w wyniku działania na przykład holenderskiego warsztatu? Nic z tych rzeczy – mamy tutaj do czynienia z fabrycznym Volvem FH16 Globetrotter XXL, w pierwotnym zamyśle przeznaczonym na rynek australijski.

Aby to wszystko wyjaśnić, należy rozpocząć od jakże popularnego stwierdzenia „w Australii ciężarówki to mogą być długie jak cholera!” Łączy się z nim bowiem pewien mit, który od lat pozostaje aktualny w Europie. Chodzi tutaj o długość ciągników siodłowych, mylnie kojarzoną ze Stanami Zjednoczonymi. Uważa się, że skoro Australijczyk może bez problemu podpiąć do swojego pojazdu trzy naczepy, to może też mieć ciężarówkę z silnikiem przed kabiną i obszerną sypialnią. W rzeczywistości jednak australijskie przepisy podchodzą do długości ciężarówek podobnie jak przepisy europejskie, mianowicie określają długość całego zestawu, a nie tylko naczepy/naczep. Dla przykładu, 16-osiowy zestaw jadący po drogach Australii Zachodniej może mierzyć do 36,5 metra wraz z kabiną. Oznacza to więc, że bardzo długi ciągnik siodłowy wiązałby się z mniejszą ilością miejsca na ładunek.

Poniżej: K200, Powerstar 7200 oraz dwa razy Titan

kenworth_k200iveco_powerstar_7200_australiamack_titan_australia_kabinaman_titan_trzy_naczepy

Powyższa sytuacja sprawia, że w Australii bardzo dużą popularnością cieszą się ciężarówki z silnikiem pod kabiną, takie właśnie jak Volvo FH/FH16. Tłumaczy to też dlaczego amerykański Kenworth cały czas oferuje tam ciągniki tego typu (model K200), wycofawszy je z oferty amerykańskiej już wiele lat temu. Ponadto pojazdy o klasycznym układzie nadwozia, czyli tak zwanym „nosem”, zazwyczaj miewają w Australii dosyć krótkie sypialnie, znacznie odstające od tego, co oferuje się w Stanach Zjednoczonych. Dotyczy to tak samo konstrukcji o europejskim rodowodzie, w postaci Iveco Powerstar 7200, jak i pojazdów z amerykańskimi znaczkami, czyli na przykład Macków z serii Titan.

Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że pogoń za przestrzenią ładunkową nie jest tutaj aż tak bezlitosna dla kabin, jak w Europie. Australijczycy nadal mają dosyć zdrowe podejście, pozostawiając dla ciągników więcej miejsca i oczekując przy tym lepszych warunków wypoczynku. I właśnie tutaj dochodzimy do kabiny Globetrotter XXL, wspomnianej na wstępie. Volvo Trucks uznało bowiem, że skoro w Australii ciągniki mogą być nieco dłuższe, to dlaczego by nie dać klientom przedłużonej sypialni. I tak przygotowała została kabina Globetrotter XXL, przeznaczona dla poprzedniej generacji FH lub FH16.

Poniżej zamieszczam przykładowe zdjęcia z australijskiego ogłoszenia (rocznik 2007):

globetrotter_xxl_australia_1 globetrotter_xxl_australia_2 globetrotter_xxl_australia_3

Globetrotter XXL został wydłużony o 24,5 centymetrów względem wersji XL, pozwalając zamontować łóżko porównywalne jak we wspomnianych Mackach, czy Kenworthach. Zyskało przy tym też czyste poczucie przestrzeni, a jednocześnie Volvo Trucks postanowiło zamontować niewielkie wywietrzniki na bokach sypialni, typowe dla konstrukcji amerykańskich. Można więc powiedzieć, że wraz z kabiną Globetrotter XXL seria FH stała się ciekawym łącznikiem między europejskim a amerykańskim podejściem do tematu. Rozwiązanie to przyjęło się zresztą na rynku i dzisiaj Globetrotter XXL jest popularnym widokiem na australijskich drogach oraz na rynku pojazdów używanych. Choć niestety tylko i wyłącznie używanych, jako że wraz z nową generacją serii FH nie zdecydowano się na wprowadzenie do oferty dłuższej kabiny. Najwyraźniej Volvo Trucks uznało, że inwestycja w taką kabinę nie będzie proporcjonalna do zysków.

Wracając jednak do egzemplarza widzianego na zdjęciu. Czy oznacza to, że do Polski trafiła ciężarówka z australijską kabiną? Nic z tych rzeczy. Jest to bowiem pojazd pochodzący z Norwegii, czyli drugiego rynku kabiny Globetrotter XXL. Aby to wyjaśnić, po raz kolejny musimy przejść do kwestii długości pojazdów, tym razem patrząc na przepisy właśnie norweskie.

Poniżej: FH16 XXL w barwach firmy Tenden, ze zbiorów Truck-Spotters.eu

globetrotter_xxl_tenden

Powszechnie wiadomo, że w Norwegii mogą jeździć pojazdy o długości 25,25 metra, ważące przy tym po 60 ton. Na tym jednak odstępstwa od ogólnoeuropejskich norm się nie kończą, jako że zestaw z pojedynczą przyczepą lub naczepą również może być wyraźnie dłuższy. W przypadku połączenia ciągnik plus naczepa norma długości to 17,5 metra, czyli o metr więcej niż na przykład w Polsce. Ciężarówka plus przyczepa może zaś mierzyć do 19,5 metra, czyli o 75 centymetrów więcej niż wynosi norma unijna. Jednocześnie Norwegowie po prostu kochają piękne ciężarówki i bardzo chętnie inwestują w sprzęt o bardzo bogatych konfiguracjach. Dlatego też w 2009 roku, niecałe trzy lata po premierze australijskiej, Volvo Trucks postanowiło wprowadzić Globetrotter XXL do oferty także w Norwegii. Nie było to zresztą szczególnie trudne, jako że Volvo wszystkie swoje kabiny produkuje w Europie i dotyczyło to także australijskich XXL-ów. Tym samym wystarczyło więc dopasować nową sypialnię do szoferki z kierownicą po lewej stronie i już norweska wersja była gotowa.

Poniżej: wnętrze kabiny Globetrotter XXL w angielskim wydaniu

volvo_fh16_globetrotter_xxl_1

Inaczej jednak niż w Australii, norweski Globetrotter XXL kierowany był wyłącznie do klientów na ciągniki 16-litrowe i pozostawał konstrukcją niszową. Trafił on co prawda do pewnej ilości znanych przewoźników, ale nie miał szans stać się tak powszechnym widokiem, jak w Australii. Swoją drogą tym bardziej interesujący jest fakt, że widoczny nad tekstem egzemplarz, należący do TS Express, nie jest jedynym pojazdem tego typu w Polsce. W tej samej firmie jeżdżą bowiem aż trzy pojazdy z takimi kabinami.

I na tym jednak ciekawostki się nie kończą. W 2012 roku, czyli pod koniec kariery tej generacji modelu FH, kabina Globetrotter XXL trafiła także do Wielkiej Brytanii. Z racji na krótki okres dostępności oraz brak przepisów sprzyjających dłuższym ciągnikom, na Wyspach stała się ona propozycją jeszcze bardziej niszową, niż w Norwegii. Niemniej pewna ilość przewoźników zdecydowała się na taką konstrukcję, po czym pamiątką mogą być poniższe filmy. Jeśli natomiast chodzi o koniec produkcji tej kabiny, to przypadł on na początek 2014 roku. Wówczas na drogi wyjechał ostatni egzemplarz, przeznaczony dla firmy Australii.