Operacja „Pajęczyna”: atak dronów z wykorzystaniem przypadkowych ciężarówek

Powyżej: kontenery wykorzystane w akcji

Wczorajsza operacja „Pajęczyna” zapewne przejdzie do historii jako jedna z najciekawszych i najbardziej udanych akcji z całej wojny na Ukrainie. Jeśli bowiem potwierdzą się doniesienia o zniszczeniu ponad czterdziestu rosyjskich samolotów, wywołane tym straty będzie można określić na około 7 miliardów dolarów (26 miliardów złotych)! Za to z transportowego punktu widzenia szczególną uwagę zwraca sposób przygotowania operacji, z olbrzymią rolą odegraną przez lokalnych, niczego nie świadomych przewoźników. Dlatego właśnie tej stronie przyjrzę się w poniższym artykule.

Przygotowywana przez półtora roku operacja polegała na ukryciu co najmniej 117 dronów w metalowo-drewnianych kontenerach mieszkalnych, znajdujących się już na terenie Rosji. Pozornie kontenery te wyglądały zupełnie zwyczajnie, ale zostały wyposażone w podwójne dachy, w których górna warstwa mogła zostać zdalnie zrzucona. W ten sposób miała odsłonić się dolna warstwa dachu, na której kryły się właśnie niewielkie drony typu FPV, przenoszące po dwa ładunki wybuchowe każdy.

Po takim przygotowaniu kontenerów, ukraińskie siły specjalne musiały zorganizować transport kontenerów w okolice najważniejszych rosyjskich baz lotniczych, znajdujących się w pięciu różnych okręgach, włącznie z daleką, wschodnią Syberią. Właśnie tutaj dochodzimy do przewozowej części przedsięwzięcia, gdyż transporty te zlecono w całkowicie komercyjny sposób, wykorzystując do tego lokalnych przewoźników. Oficjalnie otrzymali oni zlecenia, które miały polegać na załadowaniu kontenerów na naczepy-platformy, a następnie przewiezieniu ich na wskazane parkingi lub odcinki dróg, gdzie mieli czekać lokalni odbiorcy, w celu przeprowadzenia rozładunków. W rzeczywistości nikt się jednak po te odbiory nie stawił, a wszystkie ze wskazanych miejsc znajdowały się w pobliżu lotniczych baz.

Wylot dronów do akcji:

Próby niszczenia dronów przez przypadkowe osoby:

Pozostałości naczepy, na której doszło do wybuchu:

Gdy ciężarówki dotarły do wskazanych punktów, górne części kontenerów uległy zrzuceniu, a drony masowo zaczęły ruszać do akcji, będąc kierowanym przez zdalnych operatorów, wspomaganych przez „sztuczną inteligencję”. Do sieci trafiły filmy nagrane przez przypadkowe osoby, pokazujące jak wyglądało to w praktyce. Szczególną uwagę zwraca film z udziałem białej Scanii serii R, gdzie widać jak grupa przypadkowych osób weszła na kontenery i próbuje niszczyć drony kamieniami. Z uwagi na obecność ładunków wybuchowych, wiązało się to oczywiście z dużym niebezpieczeństwem. Dlatego pojawiło się też nagranie, na którym widać wybuch na ciężarówce, tuż przy całej grupie osób próbujących zatrzymać drony. Co jednak najważniejsze, większość latających maszyn zdołała wznieść się w powietrze i dotrzeć na wojskowe lotniska, dokonując udanych ataków. Stąd wspomniane doniesienia o zniszczeniu ponad 40 rosyjskich maszyn. Wiadomo też, że co najmniej jeden z rosyjskich kierowców ciężarówek został już zatrzymany i trafił na przesłuchania.

Podobno jedną z odpowiedzi na tę akcje ma być znaczne zaostrzenie nadzoru nad ciężarówkami poruszającymi się po rosyjskich drogach. Mówi się między innymi o wielokilometrowych kolejkach do specjalnych punktów kontrolnych, gdzie pojazdy mają być przeszukiwane pod kątem tego typu zdarzeń. Można się też spodziewać, że Rosjanie znacząco ograniczą ruch cywilnych ciężarówek w pobliżu baz wojskowych. To natomiast od razu przyniosło mi na myśl historie z przeszłości, z okresu Zimnej Wojny. Wtedy to ze strachem mówiło się o ciężarówkach z krajów byłego bloku wschodniego, w tym zwłaszcza ze Związku Radzieckiego lub Niemiec Wschodnich, które masowo zbierały się na przykład w pobliżu wojskowych baz morskich. Pełne tłumaczenie holenderskiego artykułu na ten temat zamieszczałem dwa lata temu, pod następującym linkiem: Wschodni kierowcy ciężarówek jako groźni szpiedzy – holenderski tekst z 1986 roku

Tak ma wyglądać kolejka do kontroli w obwodzie kurskim: