Odrestaurowane Jelcze 642 oraz 317, z historią kraju oraz rodziny – Polskie Ciężarówki 04/21

Witam w czwartym artykule z serii „Polskie Ciężarówki”, przygotowywanej przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Jest to już nasza druga wspólna seria, po realizowanych od ubiegłego roku „Sesjach Miesiąca”. W przypadku „Polskich Ciężarówek” skupimy się wyłącznie na produktach polskiego przemysłu motoryzacyjnego lub na pojazdach blisko z nim związanych. W praktyce będą to więc głównie Stary oraz Jelcze, choć jeśli trafi się Csepel lub Ził z silnikiem Stara to zapewne też nim nie pogardzimy.

Dotychczasowe artykuły z serii „Polskie Ciężarówki” oraz „Sesja Miesiąca” znajdziecie pod tym linkiem. A jeśli macie swoich kandydatów na kolejne miesiące, zachęcam do przesyłania zdjęć oraz zgłoszeń pod adres mailowy [email protected].

Choć zupełnie tego nie planowałem, ten tydzień rozpoczął się od Transbudu i skończy się na Transbudzie. W poniedziałek pojawiła się informacja o warszawskim pomniku poświęconym tej firmie, prezentującym silnik V8 marki Tatra. Bohaterami dzisiejszej sesji będą zaś dwa odrestaurowane Jelcze, które otrzymały właśnie transbudowe oznaczenia. Jest to upamiętnienie polskiego transportu sprzed pół wieku, a przy okazji przejaw osobistego sentymentu właścicieli.

Cała historia rozpoczęła się w 1977 roku, gdy Stanisław Hosaniak zatrudnił się w Przedsiębiorstwie Zmechanizowanych Robót Inżynieryjnych w Krakowie. Został tam kierowcą Jelcz 317, obsługując typowo budowlane przewozy. Następnie, po upływie 13 lat i dokonaniu się przemiany ustrojowej, pan Stanisław postanowił spożytkować doświadczenie, otwierając własną działalność transportową. Skorzystał też z faktu, że przedsiębiorstwa z sieci Transbud zaczęły wyprzedawać nawet bardzo młode ciężarówki. Od Transbudu Kielce odkupił zaledwie rocznego Jelcz 642, a następnie zaczął wykonywać nim stałe zlecenia dla Huty Katowice oraz Koksowni Przyjaźń (Dąbrowica Górnicza).

Założona w 1990 roku firma istnieje do dzisiaj, wykonując transport oraz usługi budowlane pod nazwą „Hos-Bud”. W bogatej flocie znajdziemy między innymi ciągniki siodłowe z wywrotkami, typowo terenowe „czteroośki”, a nawet przegubowe wozidła technologiczne. Spotkamy przy tym takie marki, jak Scania, Volvo lub MAN, choć o jelczańskich początkach firmy nigdy nie zapomniano. Odkupiony od Transbudu Jelcz pracował na „pełen etat” do 2000 roku, osiągnął 200 tys. kilometrów przebiegu, po czym postanowiono zachować go na pamiątkę. Siedem lat później doczekał się pełnego remontu, a w międzyczasie dokupiono mu też kolegę. Został nim bardzo późny egzemplarz Jelcza 317, wyprodukowany w 1990 roku i mający zaledwie 13 tys. kilometrów przebiegu. Dystans ten pokonał przez… 16 lat, wożąc trawę i liście na lotnisku w Balicach.

Dzisiaj obie ciężarówki wyglądają wprost perfekcyjnie, mając za sobą około dwuletnie remonty. Firma Hos-Bud przeprowadziła te prace we własnym zakresie, przy aktywnym udziale samego Stanisława Hosaniaka jego syna Zbigniewa. Wykazano się przy tym ogromną dbałością o szczegóły, wnętrza zaczęły wyglądać jak w fabryce, a przy okazji zadbano też o historyczne barwy. Oba Jelcze otrzymały oznaczenia Transbudu, włącznie z logo na drzwiach oraz numerami identyfikacyjnymi z epoki (w obu przypadkach to numer 1955). W ten sposób upamiętniono kawał przeszłości polskiego transportu, a przy okazji panowie Hosaniak mogą też wspominać swoją własna, rodzinną historię. Jelcze wykorzystują głównie na sentymentalne przejażdżki, ciesząc nimi oko lub pojawiając się na zlotach.

Na koniec dwa akapity należą się danym technicznym. Jelcz 642 z 1989 roku to trójstronna wywrotka, zabudowana przez firmę SHL Kielce. Pojazd otrzymał napęd 6×4 oraz 240-konny, 11,1-litrowy silnik marki Mielec. Podwoziowo samochód spokrewniono z austriackim Steyrem 1490, wykorzystując z niego także kompletne osie. Silnik posiadał już turbodoładowanie, skrzynia biegów powstała na licencji niemieckiego ZF-a, a kabina nawet w wersji dziennej oferowała nienajgorszą przestrzeń. Trzeba więc przyznać, że jak na polskie warunki 1989 roku była to stosunkowo zaawansowana konstrukcja, o niezłych parametrach użytkowych. Zresztą, nie bez powodu ciężarówka pracowała w Hos-Budzie do 2000 roku, nigdy nie będąc sprzedanym.

Z Jelczem 317 historia wyglądała zupełnie inaczej. Bo choć to ciężarówka o rok młodsza, w w porównaniu do modelu 642 wydaje się pochodzić z absolutnie innej epoki. Tutaj 11-litrowy silnik nadal nie ma turbodoładowania, rozwijając moc tylko 200 KM. Dzienna kabina z serii 300 była też znacznie ciaśniejsza, przypominając o pierwszych pracach projektowych jeszcze z lat 50-tych (wówczas dla Żubra A80). Poza tym samochód był też znacznie mniejszy, co od razu wskazuje nam oznaczenie „317”. Ta siódemka z tyłu to wyróżnik krótkiego rozstawu osi, stworzonego głównie dla ciągników siodłowych, choć wykorzystywanego także z niewielkimi wywrotkami. W tym konkretnym przypadku jest to niska wywrotka trójstronna, również wykonana przez SHL Kielce.

Pełna galeria zdjęć: