Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowywanej we współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Staramy się tu prezentować ciężarówki od jak najciekawszej strony, wyszukując na przykład egzemplarzy z interesującą historią lub po ciekawych modyfikacjach. Projekt realizowany jest czwarty rok, jego zwieńczeniem są doroczne kalendarze ścienne, wszystkie dotychczasowe sesje znajdziecie pod tym linkiem, a swoje kandydatury pojazdów do opisania możecie przesyłać pod następujący adres: [email protected].
Dzisiaj przyjrzymy się ciężarówce, która jeszcze niedawno występowała na niemal każdej polskiej budowie, w Czechach do dziś pozostaje często spotykanym widokiem, a na Syberii doczekała się nawet pomnika (opisywanego tutaj). Można by więc powiedzieć, że to sprzęt o popularnym charakterze, gdyby nie pewien istotny szczegół. Otóż egzemplarz w tak doskonałym stanie, z kompletnie odnowioną mechaniką oraz pięknie wyremontowanym nadwoziem, wzrósł już dzisiaj do rangi prawdziwego unikatu.
Za tym wyjątkowym projektem stoi 32-letni Michał Kamiński z Przedborza w województwie łódzkim. Dwa lata lata zaczął się on rozglądać za klasyczną wywrotką do pieczołowitego odrestaurowania, najpierw myśląc o Jelczu 642, a ostatecznie decydując się na Tatrę 815 pierwszej generacji. Problem w tym, że pomimo wspomnianej popularności tego modelu, znalezienie odpowiedniego egzemplarza szybko okazało się wyzwaniem.
W ofertach dominowały ciężarówki po licznych naprawach blacharskich, mogące kryć niespodzianki pod kilkoma warstwami lakieru. Ostatecznie udało się jednak znaleźć Tatrę zachowaną w oryginalnym stanie, nadal opartą na fabrycznych podzespołach i pozbawioną śladów nieprzyjemnych przygód z przeszłości. Problem był tylko taki, że znaleziona „815-tka”, rocznik 1989, wymagała wyjechania z wysokiej trawy, bez sprawnego sprzęgła i z przedmuchem na dziesiątym cylindrze…
W takim stanie pojazd trafił do rodzinnego warsztatu, w którym Michał oraz jego ojciec Bogdan osobiście zabrali się do pracy. Ich zamysłem było kompleksowe odnowienie mechaniki, doprowadzając ją do niemal fabrycznego stanu. By natomiast ciężarówka mogła przy tym cieszyć oko, równie kompleksowy remont zafundowano części nadwoziowej.
Osiągnięcie takiego efektu wymagało rozkręcenia Tatry do gołej ramy rurowej. Dzięki temu słynny układ niezależnego zawieszenia można było odnowić do najmniejszej śrubki. Jednocześnie kapitalnemu remontowi poddano 15,8-litrowy silnik typu V10, pozbawiony turbosprężarki, rozwijający moc 282 KM i połączony z 10-biegową przekładnią. Sporo prac trzeba było też wykonać w zakresie wnętrza oraz detali nadwoziowych, korzystając zarówno z części używanych, jak i zupełnie nowych. Wszystko zostało zwieńczone nowym lakierem, a także odtworzonymi malunkami z epoki.
Dzięki wspomnianej już popularności Tatry 815, wszystkie elementy potrzebne do remontu udało się zakupić w Polsce, bez konieczności sprowadzania ich z Czech. Niemniej sam Michał zwraca tutaj uwagę na kilka istotnych zależności. Zacznijmy od tego, że najlepsza jest dostępność podzespołów mechanicznych. Za to zakup elementów wnętrza lub nadwozia wzrósł do rangi pewnego problemu. Poza tym widać pewną różnicę między oryginalnymi podzespołami z przełomu lat 80-tych i 90-tych, a współczesnymi zamiennikami. Te pierwsze często okazują się być znacznie lepszej jakości.
Dzisiaj wszystkie prace można już uznać za ukończone. Tatra czeka tylko na założenie tablicy rejestracyjnych, po czym zacznie pojawiać się na polskich drogach, u niejednej osoby wzbudzając olbrzymi sentyment.
Pełna sesja zdjęciowa: