Wczoraj posłowie wszystkich najważniejszych polskich partii obradowali nad nowelizacją ustawy Prawo o ruchu drogowym, którą posłowie PO zawarli w projekcie przewidującym m.in. odebranie prawa do stosowania przenośnych fotoradarów strażom miejskim i gminnym, przeniesienie odpowiedzialności finansowej za kary z fotoradarów całkowicie na właścicieli pojazdów, a także wprowadzenie nowego taryfikatora, według którego wysokość mandatów miała by zależeć od średniej krajowej z ubiegłego roku, zgodnie z poniższym wzorem:
do 10 km/h trasa/zabudowania – 1,5/3 proc. średniego wynagrodzenia;
11-20 km/h trasa/zabudowania – 3/6 proc. średniego wynagrodzenia;
21-30 km/h trasa/zabudowania – 5/10 proc. średniego wynagrodzenia;
31-40 km/h trasa/zabudowania – 9/18 proc. średniego wynagrodzenia;
41-50 km/h trasa/zabudowania – 14/28 proc. średniego wynagrodzenia;
powyżej 51 km/h trasa/zabudowania – 20/40 proc. średniego wynagrodzenia.
I taki taryfikator chyba przypadł posłom do gustu, gdyż przedstawiciele wszystkich najważniejszych partii opowiedzieli się za wprowadzeniem go w życie. To samo dotyczyło kwestii odebrania fotoradarów strażom miejskim oraz gminnym i jedynie sprawa odpowiedzialności finansowej za zdjęcia, opisywanej przeze mnie TUTAJ, wzbudziła kontrowersje wśród posłów PiS i SLD. Niemniej, pomimo kilku zastrzeżeń i zauważonych błędów, cały projekt ewidentnie dostanie zielone światło, prace nad nim będą będą trwały dalej, a wejście w życie tym samym stanie się bardzo prawdopodobne.
Wprowadzenie opisanego powyżej taryfikatora może być dla polskich kierowców wydarzeniem naprawdę wielkiej wagi. Jak już bowiem pisałem TUTAJ, w praktyce oznacza to, że za jazdę 101 km/h w terenie zabudowanym zapłacilibyśmy według ubiegło rocznej „średniej krajowej” jakieś 1500 złotych, podczas gdy poza terenem zabudowanym mandat wyniósłby około 750 złotych. Bardziej popularne naruszenie przepisów, czyli na przykład jazda ciężarówką przez wioskę z prędkością 75 km/h kosztowałoby kierowcę około 380 złotych.
