Volvo Trucks od kilku lat dzierży pozycję europejskiego lidera sprzedaży ciężarówek elektrycznych. Sukces ten został osiągnięty dzięki modelowi FH Electric, łączącemu silnik na prąd z jak największą ilością sprawdzonych, dobrze znanych elementów, przeniesionych wprost z wersji spalinowych. Mowa między innymi o 12-biegowej przekładni, wale napędowym, czy po prostu ramie ze standardowym rozstawem osi. Teraz Szwedzi zmieniają jednak swoje podejście do tematu, co pokazuje nowa generacja FH Aero Electric.
Do sieci właśnie trafiły pierwsze zdjęcia oraz informacje na temat tego pojazdu. Już od pierwszej chwili mogą wzbudzać one zaskoczenie, wszak widać na nich ciągnik siodłowy 6×2 z niewielką, 4,5-tonową osią wleczoną, popularnie zwaną „baby axle”. Dotychczas układ tego typu nie występował na europejskich drogach, wszak osie „baby axle” montowano zwykle w formie pchanej. W przypadku elektryka bardziej sensowny okazał się jednak tylny montaż, z bardzo konkretnych powodów, które zaraz wyjaśnię.
Najważniejszymi parametrami nowego Volva FH Aero Electric ma być 600 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, dwukrotnie więcej niż u poprzednika. Wynik ten udało się uzyskać dzięki olbrzymiemu, największemu na rynku zestawowi baterii, liczącemu 780 kWh. Do tego dojdzie też możliwość ładowania baterii w technologii MCS, przy ładowarkach o mocy ponad 1000 kW, przywracając 100 kilometrów w ciągu około 7 minut. By natomiast upchnąć tak olbrzymie baterie w ciężarowym podwoziu, konieczne było zrezygnowanie ze wspomnianego wału napędowego i klasycznej skrzyni biegów, zwalniając w ten sposób miejsce w środkowej części podwozia, między podłużnicami ramy. Dlatego, podobnie jak ma to już miejsce w Iveco S-eWay i Mercedesie eActrosie, silnik zintegrowany ze skrzynią biegów zawieszono bezpośrednio na osi napędowej.
Umieszczenie silnika na osi tworzy pewien zasadniczy problem – nawet z lekkim ładunkiem łatwo przekroczyć dopuszczalny nacisk na koła napędowe, wynoszący 11,5 tony. Tutaj mamy więc odpowiedź na pytanie, po co Volvo Trucks zdecydowało się na zastosowanie z tyłu dodatkowej osi, lepiej rozkładającej nacisk. Jednocześnie trzeba pamiętać, że cała wolna przestrzeń w środkowej części ramy zajmowana jest przez baterie. Ta dodatkowa oś nie mogła więc mieć charakteru pchanego, by nie zajmować cennego miejsca, przez co zamontowano ją właśnie w formie wleczonej, za osią napędową. To z kolei skutkowało poważnym wydłużeniem ciągnika, przesunięciem siodła do tyłu i koniecznością powiększenia spojlerów. Dlatego istotny jest tutaj przód typu Aero, pozwalający korzystać z wyjątku długościowego dla aerodynamicznych ciężarówek, nadal podpinając w europejskim ruchu pełnowymiarowe, 13,6-metrowe naczepy.
Nowe Volvo FH Aero Electeric, z bateriami o pojemności 780 kWh, ma trafić do sprzedaży pod koniec bieżącego roku. Już w najbliższych tygodniach mają rozpocząć się jego pierwsze prezentacje, przy okazji branżowych wydarzeń.