Norwegia: zakaz jazdy za urządzenia do opłat i wydalenie z kraju za zdjęcie łańcuchów

Zimowy okres kontrolny trwa w Norwegii w najlepsze. Pod szczególnym nadzorem są łańcuchy oraz opony, choć zakaz kontynuowania jazdy można otrzymać także z zupełnie innych względów.

Zaczniemy od sprawy typowej dla tego okresu. W miniony wtorek, w okolicach miasta Tromso, policja zauważyła ciężarówkę ślizgającą się na wzniesieniu. Jak się wówczas okazało, zagraniczny kierowca nie założył łańcuchów, choć miał je na wyposażeniu swojego pojazdu. Mężczyźnie nakazano więc założenie łańcuchów, po czym pozwolono mu na kontynuowanie jazdy.

Wystarczyło jednak 20 kilometrów, by ten sam pojazd znowu doznał problemów z trakcją. Na miejscu znowu pojawił się patrol policji, a kierowca raz jeszcze okazał się jechać bez łańcuchów. I tutaj cierpliwość Norwegów już się skończyła. Jako że kierowca zignorował ich polecenia i niemal natychmiast zdjął łańcuchy, zastosowano bardzo poważną karę. Było to 11 tys. koron mandatu, czyli około 5 tys. złotych. W środę ciężarówkę eskortowano też na granicę, a kierowca otrzymał dwuletni zakaz powrotu do Norwegii.

Trzy dni później, w miejscowości Os nieopodal Bergen, Norwegowie znowu przyglądali się zimowym trasom. Sprawdzano, czy wszystkie ciężarówki mają zimowe oznaczenia na oponach, czy głębokość bieżnika spełnia wymagane 5 milimetrów, a także czy każdy pełnowymiarowy zestaw ma do dyspozycji aż siedem łańcuchów. Łącznie skontrolowano aż 29 pojazdów, a jeden z nich wpadł na zupełnie innym, niezwiązanym z zimą wykroczeniu.

Kontrola Mercedesa Actrosa skończyła się natychmiastowym zakazem dalszej jazdy, w związku z niewystarczającą widocznością przez przednią szybę. Nie była to jednak wina stolika, proporczyków lub maskotek, ale urządzeń do opłat za drogi, których było na szybie co najmniej dziesięć. Norwegom nie spodobała się nie tylko ilość „boksów”, ale też ich zbyt wysokie umiejscowienie. Przed kontynuowaniem jazdy musiały one więc zostać zdjęte, a do mediów trafiło widoczne nad tekstem zdjęcie.