Nikt nawet się nie zatrzymał, a kierowca ciężarówki umierał, czyli tragedia o poranku na autostradzie A4

Był czwartek, 25 sierpnia, okolice godziny 8 rano, a na autostradzie A4 panował oczywiście duży ruch. Czerwona Scania z polskiej firmy transportowej, jadąca od strony Legnicy, niespodziewanie przecięła lewy pas ruchu, dojechała do bariery energochłonnej i ocierała się o nią tak długo, aż cały zestaw w końcu się zatrzymał. Jaka była reakcja innych kierowców? Jak podaje portal 24wroclaw.pl – reakcji tej nie było wcale, gdyż nikt nawet się nie zatrzymał. Tymczasem w kabinie ciężarówki dochodziło do tragedii…

Obok uszkodzonego pojazdu przejechał w końcu patrol ITD i to właśnie popularni „krokodyle” byli pierwszymi osobami, które zapukały do drzwi kabiny. Jak się okazało, na fotelu kierowcy znajdował się martwy mężczyzna, który najwyraźniej padł ofiarą jakiejś choroby. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca zasłabł jeszcze w czasie jazdy. Podejrzewa się więc, że w ostatnich chwilach świadomości, kiedy nie był już w stanie operować pedałami, skierował ciężarówkę na barierki. Tym samym samochód został względnie bezpiecznie wyhamowany i nie doszło do wypadku z udziałem żadnego innego pojazdu.

Jaki dokładnie był powód śmierci 46-latka? Tego niestety nie wiadomo, ale można się domyślać, że raczej nie zmarł on od uderzenia w barierki. Funkcjonariusze ITD próbowali udzielić mu pierwszej pomocy, a także wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe, lecz akcja reanimacyjna niestety nie przyniosła skutków. Wszystko spróbuje teraz wyjaśnić policja.

Zdjęcia znajdziecie po kliknięciu na poniższą miniaturkę lub TUTAJ: