Niemiecki kierowca umieścił na kabinie hitlerowską symbolikę – samochód jeździł tak po drogach

Źródło zdjęcia: Mitteldeutsche Zeitung

W mediach społecznościowych krąży skandaliczne zdjęcie niemieckiej ciężarówki. Widać na nim kabinę Iveco Stralis, która została „ozdobiona” czysto nazistowskimi motywami.

Zamiast tabliczki z własnym imieniem, kierowca zdecydował się na podpis „Adolf H.”. Na przedniej szybie mamy także napis „Führerhaus”, wykonany charakterystycznym, staroniemieckim pismem. Jest to połączenie niemieckiego słowa „Fahrerhaus”, czyli „kabina”, także hitlerowskiego tytułu „Führer”, czyli „wódz”.

Wszystko to jasno wskazuje na historyczne oraz polityczne fascynacje kierowcy. Ponadto na kabinie da się też zauważyć, flagę Cesarstwa Niemieckiego z lat 1871-1918. Mówiąc więc krótko, mamy tutaj do czynienia z najczystszą formą niemieckiego nacjonalizmu, odwołującego się do jego najsilniejszego okresu.

Do zatrudniania neonazisty przyznała się niemiecka firma Papenburg AG, wykonująca transport budowlany oraz dalekodystansowy. Zarząd firmy stwierdził jednak, że nie zdawał sobie sprawy z łamania przepisów przez jej pracownika. Zakazane symbole miały pozostać niezauważone i dlatego też pojazd wyjeżdżał z nimi na drogi. Operował przy tym głównie we wschodnich regionach kraju.

Gdy zdjęcie obiegło media społecznościowe, firma natychmiast wycofała ciężarówkę z użytku. Pojazd miał zostać do niego przywrócony dopiero po usunięciu wszystkich zakazanych symboli. Firma zapowiedziała też bardziej drobiazgowe kontrole kabin, które mają zostać zlecone kierownikom wszystkich baz.

Co natomiast z kierowcą? Przedsiębiorstwo zapowiada wyciągnięcie wobec niego prawnych konsekwencji. Uwagę zwraca jednak fakt, że mowa tutaj wyłącznie o konsekwencjach związanych ze złamaniem prawa pracy. Faktem zaś jest, że kierowca popełnił także przestępstwo i powinien ponieść odpowiedzialność po prostu z kodeksu karnego.