Infrastruktura drogowa największego kraju tranzytowego w Europie, czyli oczywiście Niemiec, dotarła do naprawdę krytycznego punktu. Gdy podliczono bowiem wydatki na rok 2025, na jaw wyszedł brak środków na jakiekolwiek nowe inwestycje.
Już od kilku miesięcy z Niemiec docierają informacje o skrajnych cięciach budżetu na infrastrukturę drogową. W stosunku do roku bieżącego, środki przygotowane na rok 2025 mają być o aż 20 procent mniejsze! Co natomiast taka sytuacja będzie oznaczała w praktyce, to pokazał najnowszy raport przedstawiony w parlamentarnej komisji transportu.
Zdaniem rzecznika tej komisji, posła Bernda Reuthera, przygotowany budżet wystarczy niemal wyłącznie na zaplanowane już renowacje mostów oraz inne prace o charakterze konserwacyjnym. Za to jakiejkolwiek projekty budów lub rozbudów muszą zostać wstrzymane, gdyż po prostu nie będzie z czego ich opłacić. Co więcej, już teraz państwowa spółka Autobahn GmbH, koordynująca inwestycje drogowe, ma mieć nieopłacone faktury na trzycyfrowe wartości w euro, nie mając z czego pokryć tych należności.
Tym samym można się spodziewać, że proces remontowania niemieckich dróg będzie jeszcze wolniejszy, korki przed remontami staną się jeszcze bardziej dotkliwe, a o rozbudowie infrastruktury dla ciężarówek, na czele z publicznymi parkingami, będzie można tylko pomarzyć.
Skąd wzięła się ta sytuacja, skoro niemieckie opłaty drogowe dla ciężarówek dopiero co zostały podniesione o ponad 80 procent? Wytłumaczeniem jest przesunięcie dodatkowych środków na wielką przebudowę niemieckiej kolei, tłumaczoną względami ekologicznymi. Poza tym Niemcy generalnie mają problem z domknięciem budżetu, szukając wszelkich możliwych oszczędności. Więcej na ten temat pisałem w dwóch następujących artykułach: Opłaty dla ciężarówek przyniosą 15 mld euro, a na utrzymanie dróg trafi 5 mld euro oraz Stan dróg w Niemczech: potrzeby finansowe 10-krotnie przerastają budżet