Niemiec przyjechał ciężarówką do Polski, by zatankować paliwo do ośmiu beczek

Zdjęcia: Hauptzollamt Dresden

Wtorkowe obniżenie podatku VAT od zakupu paliw wzbudziło zainteresowanie także poza granicami naszego kraju. Pokazuje to przykład przedsiębiorcy ze środkowych Niemiec, który wybrał się do Polski na duże, paliwowe zakupy.

59-latek prowadził MAN-a L2000 z otwartą skrzynią ładunkową. Wyjechał z landu Thüringen, a więc z okolic Erfurtu, natomiast celem jego podróży była Bogatynia, położona jakieś 400 kilometrów dalej. Tam przedsiębiorca zatankował olej napędowy do ośmiu beczek po 200 litrów każda, po czym wjechał z powrotem do Niemiec.

Lekki HDS robiący trasę do Polski najwyraźniej zwrócił uwagę policjantów. Ledwie bowiem pojazd przekroczył granicę, a już w miejscowości Zittau zatrzymano go do kontroli. Funkcjonariusze sprawdzili ładunek i natychmiast wezwali na miejsce służbę celną. Wszczęto przy tym postępowanie skarbowe, a także zarzucono nielegalny transport ładunku niebezpiecznego.

W związku ze zignorowanymi zasadami ADR, przedsiębiorca otrzymał 1500 euro kary. Jeśli natomiast chodzi o podatki, to zarzucono mu unikanie opłat w wysokości 750 euro. Jak bowiem podkreślają Niemcy, nawet w Unii Europejskiej nie można swobodnie przewozić paliwa przez granicę. Dozwolony jest tylko przejazd z pełnym zbiornikiem pojazdu (lub zbiornikami) plus kanister o pojemności do 20 litrów.

Na koniec warto też wspomnieć o różnicy w cenach. Jak już wyjaśniałem na początku tygodnia, z polskiego punktu widzenia obniżka cen paliw tak naprawdę nie objęła samochodów ciężarowych. Zmniejszył się bowiem tylko VAT, a więc podatek, który w transporcie i tak podlega pełnemu odliczeniu. Wielu polskich przewoźników nie kryje tym faktem. Niemniej dla naszych sąsiadów i taka obniżka brzmi wyjątkowo atrakcyjnie. Niemieckie ceny biją bowiem rekordy, a olej napędowy kosztuje tam już średnio 1,64 euro (7,45 złotego).