Niemcy wydali blisko miliard euro na dopłaty do elektrycznych ciężarówek

Na zdjęciach: Scania 25P opisywana w tym artykule

W Niemczech trwa właśnie wymiana rządu, a wraz z nią prace nad nową polityką wobec branży transportowej. Dlatego nasi zachodni sąsiedzi przygotowali bardzo ciekawy raport, podsumowujący program dopłat do ciężarówek elektrycznych oraz szybkich ładowarek.

Niemiecki program prowadzony był pod skrótem KsNI, rozpoczął się w roku 2021 i nagle zakończył w roku 2024, będąc przerwanym przez wielkie cięcia budżetowe. W tym okresie Niemcy zebrali wnioski od 1648 przedsiębiorstw, proszących o wsparcie o łącznej wartości 1,67 miliarda euro (6,95 miliarda złotych). Akceptacji doczekało się około 71 procent wniosków, co w założeniu miało oznaczać dopłaty o łącznej wysokości 1,2 miliarda euro (4,99 miliarda złotych).

Za sprawą anulacji części projektów oraz różnego rodzaju korekt ostateczna kwota przyznanych dopłat sięgnęła 919 milionów euro (3,82 miliarda złotych). Za te pieniądze państwo miało dopłacić do zakupu 6607 elektrycznych, hybrydowych lub wodorowych ciężarówek, a także 2486 przeznaczonych dla nich ładowarek. Do momentu rozpoczęcia prac nad omawianym raportem, czyli 25 lutego 2025 roku, do użytku wdrożono 4443 pojazdy oraz 648 ładowarek . Reszta nadal czeka na dostawy.

Twórcy raportu przyznali, że program KsNI miał bardzo wyraźny wpływ na sprzedaż elektrycznych pojazdów użytkowych. Zauważono jednak, że sposób wyliczania dopłat był niewłaściwy, skutkując poważnymi nierównościami. Założenie było bowiem takie, by państwowe wsparcie pokrywało 80 procent różnicy w cenie między pojazdem elektrycznym a podobnie skonfigurowanym pojazdem spalinowym. Problem jednak w tym, że te same założenia przyjęto dla samochodów ciężarowych z wszelkich klas wagowych: z homologacją N1 (do 3,5 tony), N2 (między 3,5 a 12 ton), a także N3 (powyżej 12 ton). W praktyce okazało się, że klienci na elektryczne auta dostawcze, z homologacją N1, musieli dopłacić do elektryka naprawdę symboliczną kwotę. Za to klienci na elektryczne ciężarówki z najwyższej klasy wagowej, z homologacją N3, nadal musieli dołożyć z własnej kieszeni nawet kilkadziesiąt tysięcy euro więcej niż za diesla. Dla przykładu, autotransporter prezentowany na zdjęciach został objęty dopłatą w wysokości 188 tys. euro. To oznacza, że był on o około 235 tys. euro droższy od podobnego diesla, a 47 tys. euro z tej różnicy musiał dopłacić przewoźnik.

Raport zwrócił też uwagę na dodatkowy, łączący się z tym temat, mianowicie niemieckie opłaty drogowe. Zauważono, że nowy cennik – całkowicie zawieszający opłaty dla elektryków i naliczający aż 35 centów za 1 kilometr pokonany dieslem – nadal nie rozwiązał problemu bardzo wysokich kosztów elektrycznego transportu. Jak bowiem twierdzą twórcy raportu, nawet przy wyjątkowo intensywnej eksploatacji zwolnienie z opłat nie jest w stanie zrekompensować bardzo wysokich kosztów zakupu elektrycznej ciężarówki.

Teraz pozostaje pytanie, jak do omówionych powyżej tematów podejdzie nowy niemiecki rząd. Tymczasem przypomnę, że podobny program dopłat rusza obecnie w Polsce, z budżetami liczonymi w miliardach złotych. Rozpoczęło się już zbieranie dopłat do ładowarek dla ciężarówek elektrycznych, a w ciągu najbliższych trzech miesięcy ma ruszyć zbieranie dopłat także do samych pojazdów. Więcej na ten temat: Nabór wniosków o dopłaty do ciężarowych ładowarek – miliardy złotych na elektryki