Niedzielna kontrola trzeźwości na parkingu pod fabryką – 4 promile u dwóch kierowców

Niemiecka policja już od trzech lat prowadzi niedzielne, parkingowe kontrole trzeźwości. Ma to na celu sprawdzenie gotowości kierowców do kolejnego tygodnia pracy. Nie wystawia się przy tym mandatów, jako że ciężarówki nie znajdują się w ruchu, ale za to blokuje się koła, zabiera kluczyki lub zabezpiecza dokumenty, by pojazd nie wyjechał z placu do czasu pełnego wytrzeźwienia kierowcy.

Jak się okazuje, choć minęły te trzy lata, policjanci nadal potrafią w tym zakresie zaskoczyć. W minioną niedzielę, 6 lutego, nie kontrolowano bowiem na zwykłych, autostradowych parkingach, jak miało to miejsce dotychczas. Zamiast tego postanowiono sprawdzić kierowców weekendujących pod prywatną firmą. Konkretnie mowa tutaj o placu dla ciężarówek pod fabryką papieru Palm, ulokowaną w miejscowości Wörth am Rhein, przy niemieckiej drodze krajowej B9.

Funkcjonariusze pojawili się pod fabryką w niedzielny wieczór, krótko przed końcem weekendowego zakazu ruchu. W ramach kontroli pukano do kabin pauzujących kierowców i stwierdzono przy tym dwa bardzo poważne przypadki. 32-letni Bułgar kończył niedzielę z wynikiem 4,12 promila, natomiast 55-letni Węgier wydmuchał 4,07 promila.

Obaj kierowcy zadeklarowali chęć wyjazdu w trasę około godziny 6 rano w poniedziałek. Policja nie miała zaś wątpliwości, że do tego czasu mężczyźni nie zdołają zejść z 4 promili. Dlatego też ich prawa jazdy oraz dokumenty przewozowe zostały zatrzymane i zabezpieczone na komisariacie. Funkcjonariusze zapowiedzieli ich zwrot dopiero po kolejnej kontroli trzeźwości, tym razem z wynikami mieszczącymi się w dopuszczalnej normie.