
Rozpoczyna się proces kierowcy ciężarówki, który w ubiegłym roku spowodował tragiczny wypadek na dolnośląskim odcinku autostrady A4. Trzy osoby poniosły przy tym śmierć na miejscu, pięć kolejnych zostało rannych, a lista okoliczności dodatkowo obciążających kierowcę okazała się wprost szokująco długa.
Tragedia miała miejsce 17 marca 2024 roku, w niedzielę, około godziny 6.30 rano, na odcinku z Wrocławia do Legnicy, a towarzyszące jej doniesienia od samego początku zwracały szczególną uwagę. Powypadkowe ustawienie pojazdów było tak bardzo nietypowe, że początkowo policja założyła najechanie busa na ciężarówkę, a nie na odwrót. Z czasem jednak potwierdzono, że to ciężarowe Renault Gamy T najechało na pasażerskie Renault Trafic, stojące na skraju pasa ruchu w związku z uszkodzeniem opony. Trafic nie mógł schować się na pasie awaryjnym, gdyż na omawianym odcinku po prostu go nie ma, a jego kierowca nie zdążył nawet rozstawić trójkąta ostrzegawczego, gdyż do najechania doszło zaraz po zatrzymaniu.
Następnie pojawiły się doniesienia, że 31-letni kierowca ciężarówki od blisko roku nie posiadał prawa jazdy kategorii C+E, z uwagi na utratę jego ważności, ale za to nie stwierdzono u niego obecności alkoholu. Problem jednak w tym, że gdy później pojawiły się wyniki badania krwi, na jaw wyszło odurzenie mężczyzny znacznie poważniejszymi substancjami, w postaci amfetaminy i kokainy. Stwierdzono też, że w dniach poprzedzających wypadek kierowca wielokrotnie łamał normy czasu pracy, dopuszczając się na przykład prowadzenia o 7 godzin za długo. Gdy natomiast podliczono jego wykroczenia drogowe z minionych 12 lat, kartoteka wskazała aż 51 różnych pozycji, dokonanych zarówno za kierownicami ciężarówek, jak i aut osobowych. Mówiąc więc krótko, Sebiastian Sz. okazał się osobą skrajnie niebezpieczną.
Teraz kierowca usłyszał akt oskarżenia, sformułowany przez Prokuraturę Rejonową w Jaworze. Stawianym zarzutem jest nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Wśród argumentacji, poza okolicznościami wymienionymi powyżej, wskazano między innymi możliwość dostrzeżenia Renault Trafic z bezpiecznej odległości, dobre warunki panujące w momencie zdarzenia oraz niewykonanie żadnej reakcji, która pozwoliłaby uniknąć wypadku. Dodatkowo prokuratura podkreśliła wystąpienie nie tylko trzech ofiar śmiertelnych, ale też ciężkiego kalectwa u jednej z osób rannych, polegającego na trwałym paraliżu kończyn dolnych, w wyniku uszkodzenia kręgosłupa.
Jak podaje „Radio Wrocław”, sam oskarżony nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, a także odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. W trakcie śledztwa został tymczasowo zatrzymany, ale już 10 kwietnia, czyli niecały miesiąc po wypadku, został wypuszczony na wolność. Odbyło się to pod warunkiem dozoru policyjnego, nieopuszczania kraju i wpłacenia poręczenia majątkowego.