Powyżej, jako punkt odniesienia: Scania 140 z lat 70-tych, z pierwszym V8 tej marki
W czasie gdy wszyscy wokół dyskutują o autopilotach i samochodach elektrycznych, takie historie jak ta przywracają wiarę w prawdziwą motoryzację. Motoryzację, w której samochód może dawać kierowcy radość, a żaden pieszy nie wyskoczy w ostatniej chwili na jezdnię, bo po prostu usłyszy wyraźny dźwięk silnika.
Pojazd, któremu się przyjrzymy, to Scania serii S z najnowszym wariantem silnika V8. Jednostka ta została zaprezentowana ledwie pół roku temu, oferuje 650 KM i aż 3300 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Osiągi to godne potwora, choć w rzeczywistości mamy oczywiście do czynienia z pojazdem bardzo ekologicznym. 16,4-litrowy silnik spełnia normy Euro 6 i ma na tyle wydajny katalizator, że nie potrzebuje nawet układu recyrkulacji spalin (EGR). Ponadto jest to jednostka o około 80 kilogramów lżejsza od poprzedników, oferując przy tym o kilka procent niższe zużycie paliwa. Czyżby więc nawet ostatnie V8 straciło swój prawdziwy charakter? Jak pokazuje poniższy film, w żadnym wypadku.
Właśnie przy pomocy tego filmu, na samym początku grudnia, brytyjska firma TruckMax pochwaliła się udaną modyfikacją modelu S650. Do pojazdu zamontowano kominy układu wydechowego, cały układ zestrajając pod kątem klasycznego, głębokiego dźwięku. Kiedy więc 16,4-litrowy silnik wchodzi na obroty, zza kabiny wydobywają się podobne dźwięki, jak w ciężarówkach z lat 70-tych. A jednocześnie komputer pokładowy nie wyświetla żadnych błędów, podczas gdy system SCR (AdBlue) pozostał w pełni sprawny i funkcjonalny.
Tu jeszcze drugie nagranie z tym samym pojazdem: