Najechanie na transport wiatraka – „śmigło” przeszło przez kontener na wylot

Łopaty turbin wiatrowych to ładunek, który w Europie traktuje się z olbrzymią ostrożnością. Ledwie minionej nocy węzeł niemieckich dróg A61 oraz B9 musiał zostać zamknięty na kilka godzin, tylko dlatego, że zakończenie łopaty mogło zahaczyć o przydrożne zarośla. Tymczasem w Chinach podchodzi się do tego tematu w zupełnie inny sposób. Regularnie można tam spotkać elementy turbin wiatrowych przewożone bez tylnej obstawy, pozbawione stablizacji i swobodnie kołyszące się nad jezdnią.

Niestety, nie brakuje przykładów na to, że chińskie podejście do tematu nie jest najlepsze. Ledwie w ubiegłym roku jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne w najechaniu minivana na tył niezabezpieczonego transportu z łopatą turbiny wiatrowej. Również w ubiegłym roku głośno było o sytuacji, na której kołysząca się łopata niemal zmiażdżyła auto osobowe, zmuszając je do ucieczki na przeciwległy pas ruchu. Dzisiaj przyjrzymy się natomiast zderzeniu z ubiegłego tygodnia, z autostrady w chińskiej prowincji Henan, gdy na transport „śmigła” dosłownie nadział się zestaw z naczepą.

Tragiczny wypadek z lipca ubiegłego roku:

Głośne nagranie z grudnia ubiegłego roku:

Wypadek z ubiegłego tygodnia:

Gazowy ciągnik CNHTC Howo Max, ciągnący typowo chińską naczepę z kontenerowym nadwoziem, poruszał się właśnie za takim niezabezpieczonym transportem łopaty turbiny wiatrowej. Kierowca ciągnika z jakiegoś powodu nie zauważył znajdującego się przed nim zagrożenia i niemal najechał na ponadnormatywny, ostro zakończony ładunek. W ostatniej chwili udało mu się jednak uciec ciągnikiem na lewą stronę, przez co „śmigło” nie przebiło kabiny, ale za to wbiło się w naczepę, przechodząc przez metalową konstrukcję na wylot.

Na szczęście żadna osoba nie została w tym zderzeniu ranna i wszystko skończyło się na stratach finansowych. Zapewne były to straty o bardzo kosztownym charakterze, wszak po takim zderzeniu element wiatraka nie będzie nadawał się do użytku. Trzeba też podkreślić, że do tragedii brakowało tutaj naprawdę niewiele. Gdyby bowiem „śmigło” trafiło także w ciągnik, zapewne przebiłoby nie tylko kabinę, ale też zbiorniki na ciekły gaz ziemny, zamontowane tutaj w typowo chiński sposób, a więc w wieży ustawionej za kabiną. To z kolei mogłoby stanowić zagrożenie dla całego otoczenia, włącznie z samochodami znajdującymi się w pobliżu.

Więcej na temat gazowego CNHTC Howo Max pisałem w tym artykule, na przykładzie egzemplarza kursującego w transporcie do Europy: CNHTC Howo Max z Uzbekistanu na litewskim parkingu – co to za ciężarówka?

Trzy kadry z ubiegłotygodniowego zdarzenia: