Ponad dziewięć miesięcy temu, w nocy z 22 na 23 września 2023 roku, pod szwedzką autostradą E6 oraz pobliską stacją paliw osunęła się ziemia. Od tamtego czasu na miejscu trwały rozległe prace, obejmujące między innymi badania geologiczne, budowę dróg tymczasowych, a także usuwanie ciężarówek uwięzionych na zniszczonym parkingu (o czym pisałem tutaj). Niemal wszystkie zestawy zostały odholowane przed końcem maja, za jednym wyjątkiem, w postaci polskiej chłodni z ładunkiem łososia.
Zestaw ze świeżą niegdyś żywnością pozostawiono na miejscu katastrofy z bardzo prozaicznego powodu. Przed odholowaniem naczepa musiała zostać otwarta, a ładunek zutylizowany, czego nie chciało podjąć się żadne z lokalnych przedsiębiorstw. Firmy obawiały się bardzo trudnych warunków pracy, wszak agregat chłodniczy naczepy nie działał przez wiele miesięcy i ładunek całkowicie przegnił podczas wiosennych upałów. Stąd też wziął się wyjątkowo silny zapach zgniłych ryb, wyczuwalny nawet w większej odległości od ciężarówki.
Zdjęcia z przeprowadzonej akcji:
Laxbilen på E6 saneras – luktfri invigning för kungenhttps://t.co/uPdV0XoGi1
— Angela (@janne1230) July 3, 2024
Stinkande laxbil saneras – timmar före kungens inviger E6
— Göteborgs-Posten (@GoteborgsPosten) July 3, 2024
En lastbil blev kvar efter skredet • Fotografen: ”Har luktat kopiöst”. https://t.co/4NzgthJ8l3
Ostatecznie chętnych do przeprowadzenia tej operacji znaleziono w ostatniej chwili. Ekipa utylizująca pojawiła się na miejscu wczoraj rano, około godziny 7, na pół dnia przed planowaną wizytą króla Szwecji, Karola XVI Gustawa, mającego dokonać symbolicznej inauguracji odbudowanej autostrady E6. To też sprawiło, że robotnicy musieli uwinąć się w naprawdę ekspresowym tempie.
Grupa osób w pełnych kombinezonach oraz maskach ochronnych ręcznie przerzuciła zgniłego łososia do specjalnego zbiornika. Następnie ciężarówka z zabudową asenizacyjną odessała płynne nieczystości, które wydostały się z ładunku na podłogę. Co też ciekawe, już kilka tygodni wcześniej robotnicy włączyli w naczepie agregat, by obniżyć temperaturę ryb i ograniczyć nieprzyjemny zapach. Niemniej świadkowie akcji i tak mówili o wyjątkowo nieprzyjemnych warunkach, mogących przyprawiać o wymioty.
Po omawianym przeładunku naczepa mogła zostać odholowana z miejsca zdarzenia, opuszczając je przed przyjazdem królewskiej delegacji. Odbyło się to przy konsultacji z biurem ds. ochrony środowiska z pobliskiego miasta Stenungsund. Kolejnym krokiem ma być zwrócenie pojazdu jego użytkownikowi, polskiej firmie transportowej z województwa pomorskiego. Niemniej wydaje się bardzo mało prawdopodobne, by przewoźnik mógł jeszcze kiedykolwiek skorzystać z tego pojazdu, bez uprzedniej wymiany kompletnego nadwozia. Łatwo się bowiem domyślać, jako bardzo panele chłodni przesiąkły zapachem zgniłych ryb…
Dla niezorientowanych dodam, że katastrofa objęła teren o wymiarach 700 na 200 metrów, zarywając ziemię na głębokość nawet 100-150 metrów. Wśród zniszczonych obiektów znalazł się istotny fragment autostrady E6, prowadzący do szwedzko-norweskiej granicy, a także wspomniany parking, na którym pauzowało akurat 11 kierowców ciężarówek. W trybie natychmiastowym zostali oni ewakuowani i trafili do pobliskiego hotelu. Dopiero po czterech dniach pozwolono im na odebranie z ciężarówek dokumentów, niezbędnych do wykonywania dalszej pracy. Same pojazdy pozostały jednak na parkingu na wiele miesięcy, czekając na koniec prac geologicznych oraz zbudowanie tymczasowych dróg dojazdowych.
Tak omawiany parking wyglądał tuż po zdarzeniu: